niedziela, 7 czerwca 2020

Rodzima Wiara a chrześcijaństwo




Aby odpowiedzieć na pytanie o relacje między Rodzimą Wiarą a chrześcijaństwem, należy wyjaśnić, czym właściwie są Rodzima Wiara i chrześcijaństwo, opisać wzajemne rozumienie i postrzeganie się tych dwóch religii, a także przedstawić wynikające z tego konsekwencje praktyczne dla współczesnych rodzimowierców.

Relacje między słowiańską Rodzimą Wiarą a chrześcijaństwem w gruncie rzeczy są kolejnym przykładem konfliktu między pierwotną religią i naturalnym światopoglądem a ich zaprzeczeniem – czyli między politeizmem a monoteizmem. Zatem konflikt politeizmu i monoteizmu stanowi właściwy kontekst całej omawianej problematyki.

Rodzima Wiara


Człowiek jest ze swej natury istotą religijną. Religia jest formą przeżywania kontaktu ze świętością – mocą postrzeganą przez człowieka jako numinosum. Religia towarzyszyła człowiekowi od samego początku i Rodzima Wiara jest po prostu kontynuacją jego pierwotnej wiary i praktyki, zgodną z duchem konkretnej wspólnoty. Poprzez termin „Rodzima Wiara” rozumiemy właśnie tę tradycyjną religię wyznawaną przez każdą grupę etniczną, nazywaną w literaturze pogaństwem, politeizmem, religią etniczną czy religią naturalną - Rzymianie nazywali ją po prostu „Religio”, a hindusi używają terminu „Sanatana Dharma”, co można tłumaczyć jako „wieczna prawda” czy „odwieczna religia”. Możemy zatem mówić o Rodzimej Wierze Słowian, Bałtów, Germanów, Celtów, Irańczyków, Japończyków itd.

Rodzimowiercy wierzą (a raczej wiedzą), że w wiecznym i cyklicznie odradzającym się wszechświecie obecne są moce zwane Bogami, które – jak cały wszechświat – podlegają niezmiennemu prawu. Istotą naszej religii jest oddawanie czci Bogom oraz dostosowanie życia jednostki oraz wspólnoty do tego ponadczasowego prawa. Tak jak uważamy, że człowiek ze swej natury jest religijny, tak też jesteśmy przekonani, że naturalną i prawdziwą formą religii jest Rodzima Wiara. Zatem uważamy, że człowiek rodzi się rodzimowiercą. Rodzima Wiara jest jego przeznaczeniem - rozumianym nie jako bezwzględne fatum, ale jako zadanie, które trzeba wypełnić.

Rodzima Wiara to wielość tradycji różnych ludów. Każda wspólnota etniczna posiada swoją mitologię, swoje imiona Bogów, swoją obrzędowość, która pozostaje w zgodzie z jej charakterem. Rodzima Wiara zawsze zakładała istnienie jedności w wielości – zgodnie z helleńską maksymą „hen kai pan”. Oznacza to, że w ramach Rodzimej Wiary każdego narodu (czy każdego etnosu) istniał kult wielu Bogów, jednak zakładano, że na pewnym poziomie Bogowie ci stanowią swego rodzaju jedność w wielości, która przejawia się poprzez istnienie wielu Bogów tworzących jeden panteon. Podobnie pojedynczy Bogowie posiadali różne oblicza, różne wcielenia czy różne hipostazy. Na poziomie relacji między odmiennymi tradycjami świadomość podobieństwa i różnicy była dość duża. Rodzimowiercy różnych tradycji indoeuropejskich w zetknięciu z tradycjami innych ludów szukali analogii między swoimi Bogami a Bogami ludu, który poznawali. Było to nawet źródłem różnych tradycji synkretycznych, takich jak tradycje hellenistyczna, greko-indyjska czy galo-rzymska.

Nie oznacza to, że Europejczycy nie przykładali wagi do swoich rodzimych tradycji. Wprost przeciwnie – cechą charakterystyczną religii indoeuropejskich było zazdrosne strzeżenie tradycji oraz obrzędów konkretnego ludu czy nawet konkretnego rodu i niedopuszczanie do nich przypadkowych osób. Jednak na pewnym poziomie – zwłaszcza wśród przedstawicieli elity intelektualnej – istniało przekonanie, że w gruncie rzeczy wszystkie tradycyjne religie starają się  dokonać zgodnej z duchem danego ludu interpretacji obiektywnie istniejących we wszechświecie mocy, które nazywamy Bogami. Różne tradycje były po prostu różnymi (i dopuszczalnymi) interpretacjami obiektywnie istniejącej rzeczywistości. Stąd też wynikały próby zinterpretowania religii odmiennych ludów przy pomocy rodzimej tradycji, a więc rozumowanie podążające torem „Zeus czyli Jupiter” czy „Swaróg czyli Hefajstos”. Często rozumowanie to było dość zawodne i opierało się na powierzchownych podobieństwach. Tak było w przypadku Hellenów, którzy podczas pobytu w Indiach chętnie składali dary Krisznie, którego utożsamiali z Dionizosem. Grecy utożsamiali również Indrę z Dionizosem (ze względu na jego związek z upojeniem), a Wasudewę z Heraklesem (ze względu na siłę fizyczną). Dzięki komparatystyce religijnej wiemy, że tego typu rozumowanie, zwłaszcza w zakresie tradycji indoeuropejskich, jest słuszne, natomiast pewne konkretne identyfikacje były błędne (np. Indra i Dionizos), inne natomiast trafne (np. Śiwa i Dionizos).

Czy przedstawiciele jednej z tradycji Rodzimej Wiary uważali inne tradycje za fałszywe? Nie, aczkolwiek występowały tutaj różne postawy. Pierwszą z nich była akceptacja i tolerancja, łącznie z utożsamieniem różnych tradycji, o której pisaliśmy powyżej. Drugą była postawa zaciekawienia, ale przy wyraźnej preferencji wobec swojej własnej tradycji - zatem tradycja innego ludu była tolerowana, ale uważano, że tradycja własnego ludu jest najwłaściwszą i najlepszą interpretacją wszechświata. Kolejną postawą było kpienie z innych tradycji – uważano wówczas, że to, co inne, jest na swój sposób zabawne, zwłaszcza podśmiewano się z pewnych przedstawień Bogów czy określonych obrzędów. Ostatnią postawą był brak akceptacji idący nawet do zwalczania konkretnego kultu – tak było w przypadku prześladowań kultów misteryjnych czy religii celtyckiej w Imperium Rzymskim. Jednak źródłem zwalczania konkretnego kultu nie było przekonanie o fałszywości danego Boga, ale przekonanie o tym, że pewne formy rytualne (jak potajemne misteria, magia seksualna, czy ofiary z ludzi) zaburzają porządek społeczny. Celem było doprowadzenie do dostosowania konkretnej obrzędowości do szerszego porządku społecznego.

Relacje między przedstawicielami różnych ludów wyznających Rodzimą Wiarę nie zawsze były pokojowe lub harmonijne. Wiemy, że miały miejsce wojny, podboje i ekspansja. Miały one jednak podłoże polityczne, nie religijne. Podbity lud miał być włączony do szerszego porządku publicznego. Nie tyle miał zaprzestać czcić swoich Bogów, co połączyć swoją tradycję z tradycją zwycięzców – np. poprzez dokonanie zaślubin Bogów czy wybudowanie dodatkowych ołtarzy w świątyniach.

Geneza monoteizmu


Jakie właściwie są źródła monoteizmu? Wiemy, że obecnie istniejące religie monoteistyczne nie są jedynymi, które istniały w historii. Co jakiś czas na świecie rodzili się samozwańczy prorocy, którzy uważali siebie za posłańców lub potomków rzekomo istniejącego jedynego boga. Uważali oni, że zostali wybrani do dokonania całkowitej odmiany świata i jego naprawienia poprzez odwrócenie panującego porządku. Najczęściej pozostawały po nich jedynie wzmianki w kronikach czy pamięć w tradycji ustnej. Natomiast najważniejsze we współczesnym świecie ideologie monoteistyczne (czyli chrześcijaństwo, islam i marksizm) wszystkie mają swoje źródło w konkretnej formie monoteizmu - judaizmie.

Powstaje zatem pytanie – jakie właściwie są źródła judaizmu, od którego pochodzą najważniejsze współczesne monoteizmy? Judaizm nie powstał w próżni. Kontekstem, w którym zaistniała ta religia, były panujące w starożytności cywilizacje Bliskiego Wschodu i basenu Morza Śródziemnego. Za najważniejszy punkt odniesienia uznać można przede wszystkim cywilizację egipską, której osiągnięcia duchowe jak i materialne stanowiły ogromną inspirację również dla cywilizacji greko-rzymskiej. Żydzi zetknęli się z politeistycznymi Egipcjanami, stojącymi o wiele wyżej pod względem cywilizacyjnym od narodu rzekomo wybranego przez jedynego boga. Zderzenie to zrodziło resentyment – nienawiść do tego, co silne, piękne czy mądre. Z tego zbiorowego resentymentu wynikała najważniejsza strategia tworzenia judaizmu jako tradycji – inwersja normatywna, a więc odwrócenie wartości. Na poziomie etycznym nastąpiło potępienie tego, co za szlachetne uznawali Egipcjanie. Na poziomie praktyki religijnej nastąpiło pohańbienie egipskiego sacrum poprzez składanie baranów w ofierze, rytualne okaleczenie genitaliów (obrzezanie) czy zakaz jedzenia wieprzowiny[1]. Judaizm można metaforycznie uznać za satanizm świata starożytnego – parodię panującej tradycyjnej religii, której celem było odwrócenie wartości i doprowadzenie do zagłady istniejącego świata.[2]

Najważniejszym „osiągnięciem” judaizmu było jednak stworzenie tak zwanej „dystynkcji mozaistycznej” czyli „różnicy mojżeszowej”. Wyznawcy judaizmu nadawali swojej religi całkiem inną jakość wobec religii pozostałych. Żydzi uważali, że  tylko judaizm jest prawdziwą religią, wszystkie inne są fałszywe i należy je zniszczyć, a ich wyznawców zmusić do przyjęcia judaizmu lub wymordować.

Świadectwem monoteistycznego rozumowania są święte księgi mitologii judaistycznej, tzw. „pięcioksiąg” czy „biblia”. Wbrew panującemu wśród wyznawców judaizmu i chrześcijaństwa przekonaniu nie jest to tworzony na bieżąco zapis historii narodu żydowskiego, ale stworzona post factum tradycja, która miała wzmocnić poczucie tożsamości żydowskiej oraz dać przedstawicielom narodu żydowskiego poczucie wyższości nad innymi ludźmi. Była ona wielokrotnie zmieniana tak, aby dopasować ją do bieżącej sytuacji społecznej czy politycznej.

Należy zaznaczyć, że dystynkcja mozaistyczna jest naprawdę niebezpieczną i śmiercionośną bronią – w znaczeniu zarówno metaforycznym jak i dosłownym. Przed jej konsekwencjami nie uchronili się nawet sami spadkobiercy judaizmu. Również przedstawiciele odmiennej tradycji monoteistycznej (chrześcijanie, muzułmanie, czy nawet sami żydzi), czy nawet przedstawiciele innego kościoła, mogą zostać uznani za wyznawców fałszywego boga, czego efektem były i są liczne konflikty na tle religijnym.

Monoteizm i politeizm – wzajemna percepcja i konflikt


Monoteiści od początku dążyli do unicestwienia tradycyjnych religii. Przebiegało to stopniowo. Kolejnymi etapami były ukryta wrogość, żądanie tolerancji (gdy wyznawcy monoteizmu stanowili mniejszość), potem stopniowe ograniczanie praw politeistów, aż do zakazu sprawowania tradycyjnej religii (gdy wyznawcy monoteizmu stanowili większość).  Monoteiści uważali, że politeizm jest fałszywy i nie może współistnieć z monoteizmem.  Natomiast politeiści z początku nie rozumieli istoty monoteizmu. Uważali, że jest to jeden z kultów tradycyjnych, który można włączyć do szerszej wspólnoty religijnej. Stąd na przykład nacisk na chrześcijan, aby brali udział w rzymskiej religii publicznej. Oczywiście tych dwóch porządków nie da się pogodzić – monoteizm nie jest jednym z politeizmów: politeizm jest religią, monoteizm anty-religią.

Niestety politeiści dość późno zaczęli rozumieć istotę monoteizmu. Od początku dążyli raczej do jego oswojenia czy zasymilowania – do pokojowego współistnienia w ramach szerszej tradycji. Wielu rodzimowierców wciąż nie rozumie konsekwencji dystynkcji mozaistycznej i niemożności pogodzenia Rodzmej Wiary z chrześcijaństwem. Widać to doskonale na przykładzie wyznawców Rodzimej Wiary Indii. Wielu hinduistów wciąż próbuje włączyć chrześcijaństwo czy islam w obręb Sanatana Dharmy. Jahwe i Allah są ogłaszani jednym z przejawów pierwiastka boskiego – brahmana, a Jezus, Mahomet, święci i prorocy są uznawani za awatary hinduistycznych Bogów. Oczywiście nie przynosi to żadnego efektu i nie zmniejsza wrogości chrześcijan i muzułmanów wobec wciąż trwającej Rodzimej Wiary hindusów. Tylko dobrze znający zarówno tradycję wedyjską jak i filozofię chrześcijańską i islamską obrońcy Santana Dharmy rozumieją, że hinduizm jest „satya” - prawdziwy, natomiast chrześcijaństwo i islam są „asatya” - nieprawdziwe.

Jak zatem chrześcijanie postrzegali i postrzegają Rodzimą Wiarę? Tak samo jak monoteiści postrzegali zawsze politeistów. Należy przypomnieć tutaj dystynkcję mozaistyczną – zgodnie z nią monoteizm (w tym wypadku – chrześcijaństwo) jest prawdziwy, inne religie są fałszywe. W chrześcijańskiej percepcji Rodzimej Wiary istnieją dwie najważniejsze tendencje. Pierwsza to interpretacja materialistyczna - uznanie Rodzimej Wiary za kłamstwo. Nasi Bogowie nie istnieją, mity to bzdury, tradycja to kłamstwo, obrzędy religijne to maskarada, a kapłani to oszuści, którzy mamią ludzi dla osiągnięcia własnych korzyści. W takim ujęciu należy zdemaskować oszustwa kapłanów i zaprowadzić okłamanych ludzi do „jedynej prawdziwej wiary”. Druga tendencja to interpretacja spirytualistyczna – nasi Bogowie zostają uznani za diabły, sługi i różne oblicza Złego – szatana. W tym ujęciu Rodzima Wiara to po prostu jedna z form satanizmu, zgodnie z zasadą  „diabeł Swarożyc” („Zuarasiz diabolus”). Zatem wszystkich, którzy oddają cześć Bogom, należy uznać za sługi zła – najbardziej opornych wytępić fizycznie, miejsca kultu spalić, a pozostałych, którzy przeproszą za swoje błędy, przyjąć w poczet wyznawców „jedynej prawdziwej wiary”[3].

Postrzeganie Rodzimej Wiary przez chrześcijaństwo (czy szerzej – tradycyjnej religii przez monoteizmy) przybierało formę jawnej i ukrytej wrogości, której celem było totalne unicestwienie. Z kolei postrzeganie monoteizmów przez przedstawicieli religii tradycyjnej przebiegało od próby zrozumienia i tolerancji (czyli uznania monoteizmu za jedną z form religii tradycyjnej) po zrozumienie rzeczywistego sensu monoteizmu i jego totalnej opozycji wobec Rodzimej Wiary.


Rodzimowiercza interpretacja chrześcijaństwa


W postrzeganiu monoteizmów – również chrześcijaństwa – nie można zapominać o konsekwencjach dystynkcji mozaistycznej. Monoteiści tylko swoją religię uważają za prawdziwą, wszystkie inne za fałszywe. Niemożliwe jest stanowisko pośrednie. I tak jak chrześcijańskie postrzeganie Rodzimej Wiary jest konsekwencją tego rozróżnienia, tak rodzimowiercza percepcja chrześcijaństwa musi być konsekwencją rzeczywistej dystynkcji. Chrześcijanie mają częściowo rację – prawdziwe może być albo tylko chrześcijaństwo, albo tylko Rodzima Wiara. Tertium non datur. Natomiast zapominają o czymś niezwykle istotnym – to Rodzima Wiara jest prawdziwa, a chrześcijaństwo jest fałszywe.

Zatem istnieją dwie dopuszczalne interpretacje chrześcijaństwa (oraz innych monoteizmów) przez rodzimowierców, analogiczne wobec stosunku monoteistów do naszej tradycji. Pierwsza to interpretacja materialistyczna: chrześcijaństwo jest kłamstwem, a postacie z mitologii chrześcijańskiej (włącznie z bóstwami) po prostu nie istnieją. W takim ujęciu chrześcijańscy kapłani są oszustami, którzy w dobrej lub złej wierze stoją na straży wielkiego kłamstwa. Chrześcijanie natomiast są oszukiwani i należy umożliwić im zobaczenie prawdy. Druga interpretacja ma charakter spirytualistyczny – to uznanie chrześcijańskiego boga Jahwe za realnie istniejącego żydowskiego demona, który omamił fałszywymi obietnicami i opętał swoich wyznawców. W takim ujęciu chrześcijaństwo nie jest po prostu zabawą w religię, ale niebezpieczną siłą duchową, a chrześcijańskie obrzędy nie są tylko pustymi gestami, ale rzeczywistymi hołdami składanymi złu.

Skłaniamy się ku tej pierwszej interpretacji – chrześcijaństwo jest po prostu fałszem skrywającym metafizyczną pustkę. Natomiast ta druga interpretacja jest do pogodzenia z tradycyjnym światopoglądem i pewne doświadczenia zdają się wskazywać, że może ona trafnie opisywać rzeczywistość. Jeżeli dopuszczamy tę spirytualistyczną interpretacje, powinniśmy zapewnić wyznającym ją rodzimowiercom obrzędy odczynienia zabiegów magicznych (takich jak chrzest) stosowanych przez kapłanów demona Jahwe czy oczyszczenia po kontakcie z chrześcijańskim kultem. Takie obrzędy są zresztą już wykonywane przez niektóre wspólnoty rodzimowiercze, zwłaszcza wschodniosłowiańskie.

W naszym rozumieniu chrześcijaństwo jest anty-religią – zaprzeczeniem tradycyjnej, naturalnej dla człowieka religii. Jest całkowitym zaprzeczeniem tradycyjnej wizji świata, a także parodią rzeczywistych praktyk kultowych. Chrześcijaństwo jest anty-religią w dosłownym rozumieniu. Termin „religio” pierwotnie używany był na określenie religii rzymskiej, a później religii odwołującego się do tradycji helleńskiej imperium rzymskiego. Chrześcijaństwo w pierwszej kolejności zniszczyło właśnie tę politeistyczną tradycję, jednocześnie przejmując pewne jej zewnętrzne elementy, a swoją praktykę religijną oparło na parodii klasycznych obrzędów.

Wnioski


Rodzima Wiara i chrześcijaństwo są dwoma całkowicie odmiennymi i wykluczającymi się porządkami. Wszelkie próby syntezy Rodzimej Wiary i chrześcijaństwa były tak naprawdę wykorzystaniem części symboliki, ikonografii czy terminologii jednej tradycji w celu doprowadzenia do zwycięstwa drugiej. Synteza słowiańskiej Rodzimej Wiary i chrześcijaństwa w tradycji ludowej była z początku próbą połączenia do gruntu obcej tradycji z istniejącym światopoglądem – wykorzystywano pewne elementy (przede wszystkim postacie z mitologii żydowskiej i chrześcijańskiej) włączając je do istniejącej tradycyjnej struktury mitologicznej. Z kolei synteza tradycji helleńskiej i chrześcijaństwa polegała w dużej mierze na powierzchownym wykorzystaniu pewnych elementów tradycji klasycznej (takich jak historyczni i mityczni władcy czy mędrcy) poprzez włączenie ich do szerszej struktury światopoglądu chrześcijańskiego.

Żadna synteza nie jest tutaj możliwa. Istnieją dwie wzajemnie wykluczające się alternatywy – można być rodzimowiercą albo monoteistą. Monoteizm powstał w totalnej opozycji do tradycji i jego celem jest unicestwienie Rodzimej Wiary. Trudno zatem tutaj mówić o jakimkolwiek kompromisie na poziomie idei, a jedynie o wymuszonym współistnieniu na poziomie geograficznym i społecznym.

Wszystkie monoteizmy (w tym judaizm, chrześcijaństwo, islam i marksizm) są fałszywe. Tylko Rodzima Wiara jest prawdziwą religią i tylko rodzimowiercza wizja świata jest prawdziwa.




Problem zmiany przynależności religijnej i apostazji


Wielu polskich rodzimowierców zostało w dzieciństwie ochrzczonych i do momentu przyjęcia Rodzimej Wiary pozostawało co najmniej formalnie chrześcijanami, najczęściej rzymskimi katolikami. Wynikiem tego jest duże zainteresowanie naszego środowiska kwestiami zmiany przynależności religijnej[4] oraz aktu apostazji.

Problem apostazji jest obecny w polskim dyskursie publicznym już od jakiegoś czasu i z racji istniejących warunków społeczno-kulturowych wzbudza wiele emocji. Spróbujmy przyjrzeć się temu problemowi bez uprzedzeń i z perspektywy rodzimowierczej.


Jak zostaje się Rodzimowiercą?


Jak pisaliśmy wcześniej: „Tak jak uważamy, że człowiek ze swej natury jest religijny, tak też jesteśmy przekonani, że naturalną i prawdziwą formą religii jest Rodzima Wiara. Zatem uważamy, że człowiek rodzi się rodzimowiercą. Rodzima Wiara jest jego przeznaczeniem”.

W Japonii - jednym z nielicznych krajów, w których Rodzima Wiara pozostaje dominującą religią - człowiek zostaje ujęty w spisie wyznawców w lokalnej świątyni Shinto w momencie narodzin. Czy rzeczywiście będzie w swoim dalszym życiu podzielał shintoistyczną wizję świata i uczestniczył w tradycyjnych obrzędach – to kwestia drugorzędna. Jako Japończyk zostaje ujęty w spisie japońskich shintoistów – takie jest jego przeznaczenie,  gdyż urodził się Japończykiem. Natomiast to, czy postanowi dopełnić swojego przeznaczenia, pozostaje już w kwestii jego osobistej decyzji.

Z kolei chrześcijanie (podobnie jak inni rewolucyjni monoteiści) uważają, że ten naturalny światopogląd jest fałszywy. Według nich świat został stworzony przez zewnętrznego osobowego jedynego boga, który może dowolnie z nim postępować według swojego uznania. Świat ostatecznie ulegnie zniszczeniu, a wówczas wierni wyznawcy tegoż boga odrodzą się i będą mogli żyć z nim na wieczność. Chrześcijaninem (podobnie jak muzułmaninem) nie można się urodzić, można nim zostać poprzez określone obrzędy religijne – w tym wypadku chrzest, analogiczny do judaistycznego obrzezania i islamskiej szahady. Obrzęd ten jest nieodwołalny i to on decyduje, czy ktoś jest wyznawcą religii – niezależnie od jego dalszego postępowania.

Zatem rodzimowiercy wierzą, że człowiek rodzi się rodzimowiercą i powinien zrozumieć istotę swojego przeznaczenia – żyć zgodnie z wieczną religią, uczestniczyć w świętach i postępować we właściwy sposób. Kwestia przynależności do związku wyznaniowego jest istotna, ale z drugiej strony uważamy, że czyny są ważniejsze niż słowa. Wielu dobrych rodzimowierców nie jest zrzeszonych w żadnym związku wyznaniowym lub działa w ramach organizacji o innym charakterze prawnym. Prawdziwym rodzimowiercą człowiek staje się nie przez deklaracje i dokumenty - tylko przez wiarę i działanie.

Z kolei chrześcijanie, a więc również katolicy, uważają, że człowiek staje się chrześcijaninem poprzez chrzest. Przynależy on do tego kościoła, w którym sakrament chrztu został mu udzielony. Jeżeli nie postępuję zgodnie z zasadami chrześcijańskimi, wówczas nie jest dobrym chrześcijaninem, ale chrześcijaninem wciąż pozostaje. Jeżeli nie postępuje zgodnie z zasadami kościoła katolickiego, wówczas nie jest dobrym katolikiem, ale katolikiem wciąż pozostaje.

Chrześcijanie i nie-chrześcijanie według chrześcijan


Najprościej rzecz ujmując – chrześcijanie dzielą ludzi na chrześcijan i nie-chrześcijan. Gdy przyjrzeć się szczegółom – sprawa jest bardziej skomplikowana. W niniejszej części bierzemy pod uwagę to, jak obecnie wygląda sytuacja w kościele rzymsko-katolickim, gdyż z naszej perspektywy to jest najbardziej interesujące, ale należy podkreślić, że sprawy mają się podobnie w innych kościołach chrześcijańskich i nie ulegały drastycznym zmianom na przestrzeni wieków.

Nie-chrześcijanami pozostają wszyscy, którzy nie zostali ochrzczeni (w żadnym chrześcijańskim obrządku). Żydzi zawsze byli postrzegani jako wspólnota problematyczna, gdyż z jednej strony chrześcijaństwo wywodzi się z judaizmu, z drugiej strony współczesny judaizm jest w dużej mierze spadkobiercą tych nurtów, które chrześcijaństwu były od początku wrogie. Obecnie za inną problematyczną wspólnotę uważa się muzułmanów, którzy również wywodzą się z tradycji abrahamicznej. Wszyscy nieochrzczeni ludzie uznawani są za pogan pozostających poza wspólnotą chrześcijańską i nie przynależą do żadnego kościoła.

Natomiast sami chrześcijanie dzieleni są na kilka kategorii. Prawowici katolicy to ci, którzy zostali ochrzczeni w kościele rzymsko-katolickim i pozostają w jego strukturach. Można ich podzielić na przykładnych, dobrych katolików, którzy przestrzegają lub dążą do przestrzegania zaleceń kościoła oraz grzesznych, którzy tych zastrzeżeń nie przestrzegają. Kolejna kategoria to heretycy, a więc ochrzczeni katolicy, którzy zaprzeczają lub powątpiewają w dogmat lub dogmaty kościelne. Inną kategorią są schizmatycy, którzy podważają zwierzchność papieża lub innej osoby lub instytucji kościelnej. Ostatnią kategorią – z naszej perspektywy najbardziej interesującą – są apostaci. Apostatami lub odstępcami nazywa się wszystkich tych, którzy całkowicie porzucili wiarę chrześcijańska, przyjęli inną religię lub zostali ateistami.

Prawo kanoniczne umożliwia obecnie formalne dokonanie aktu apostazji – wówczas apostata zostaje obłożony ekskomuniką i nie może uczestniczyć w części życia wspólnoty katolickiej. Należy jednak podkreślić, że według tradycji kościelnej i zgodnie z prawem kanonicznym apostaci nie przestają być chrześcijanami. Porzucają oni wiarę chrześcijańską, ale sam chrzest uznawany jest za nieodwołalny. Stają się właśnie apostatami, którzy po dokonaniu odpowiedniej pokuty mogą powrócić do kościoła jako pełnoprawni katolicy. Apostaci nie są nie-chrześcijanami.

Należy jeszcze o wspomnieć o dwóch problematycznych kategoriach występujących w teologii chrześcijańskiej oraz prawie kanonicznym. Po pierwsze – oprócz najczęściej występującego chrztu wody, występuje też chrzest krwi i chrzest pragnienia. Chrzest krwi dotyczy tych, którzy nie mogą otrzymać chrztu wody, ale giną za wiarę chrześcijańską – wówczas w momencie śmierci stają się formalnie chrześcijanami. Z kolei chrzest pragnienia dotyczy tych, którzy pragną się ochrzcić, ale z jakichś przyczyn nie mogą tego uczynić lub umierają przed dokonaniem tego obrzędu – wówczas w momencie śmierci mogą również stać się chrześcijanami. Po drugie – w chrześcijaństwie obecny jest problem dobrych pogan. Chrześcijaństwo przejęło bardzo wiele z kultury antycznego antyku, między innymi dużą część klasycznej filozofii. Jak jednak można było pogodzić odwoływanie się do pogańskich filozofów z wiarą chrześcijańską? Uznano, że część pogan w gruncie rzeczy była chrześcijanami, jednak ze względu na to, że urodzili się przed powstaniem chrześcijaństwa albo nie mieli kontaktu z chrześcijanami, nie mogli otrzymać chrztu. Zostali oni uznani za cnotliwych czy sprawiedliwych pogan (na wzór cnotliwych czy sprawiedliwych gojów z teologii żydowskiej), którzy albo zostali wyciągnięci przez chrześcijańskiego boga Jezusa z piekła podczas tzw. „zstąpienia do piekieł” po ukrzyżowaniu, albo w momencie śmierci dzięki łasce judeochrześcijańskiego boga Jahwe stali się chrześcijanami. Taka możliwość dotyczy w dalszym ciągu wszystkich, którzy nie mogą dokonać konwersji na chrześcijaństwo (gdyż np. żyją w regionie, do którego nie dotarli chrześcijańscy misjonarze) i żyją zgodnie z zasadami propagowanymi przez chrześcijan. Zatem nawet nie bycie ochrzczonym nie stanowi nieprzekraczalnej przeszkody, aby kogoś uznać za chrześcijanina lub członka konkretnego kościoła chrześcijańskiego.

Dlaczego rodzimowiercy chcą dokonać aktu apostazji?


Rodzimowiercy chcą dokonać aktu apostazji z dwóch powodów. Po pierwsze – nie chcą już pozostawać w strukturach organizacji religijnej, z która nie łączy ich wiara ani praktyka. Po drugie – nie chcą pozostawać w dziwnej sytuacji przynależności do dwóch związków wyznaniowych, które są ze sobą nie do pogodzenia.

Wśród rodzimowierców (podobnie jak u innych osób, najczęściej ateistów) chcących dokonać aktu apostazji panują jednak dwa błędne przekonania. Po pierwsze – przekonanie, że apostazja jest aktem prawnym odnoszącym się do porządku prawa cywilnego. Po drugie – przekonanie, że apostazja oznacza ostateczne i całkowite wystąpienie z kościoła katolickiego.

Termin, rozumienie i sam akt apostazji odnoszą się do porządku prawa kanonicznego, a więc do wewnętrznych przepisów kościoła katolickiego. Stosunek państwa polskiego i polskiego prawa do kościoła, jego prawodawstwa, instytucji i praktyk reguluje m.in. konkordat. Prawo polskie pozostawia kwestie członkostwa w związkach wyznaniowych samym związkom – to one swoimi wewnętrznymi przepisami regulują, kto do nich należy, a kto nie.  Jak podkreślaliśmy już wcześniej – w świetle prawa kanonicznego apostata w gruncie rzeczy wciąż jest katolikiem, aczkolwiek odstępującym od wiary. Zatem apostazja jest w istocie rzeczy wewnętrzna sprawą związku wyznaniowego, którym jest kościół katolicki.

Zgodnie z perspektywą chrześcijańską – lub bardziej precyzyjnie: katolicką – każdy, kto zostanie ochrzczony w obrządku katolickim, jest katolikiem, niezależnie od tego, czy dokona aktu apostazji, przyjmie inną religię, lub całkowicie porzuci jakąkolwiek wiarę. Za chrześcijanina i katolika może zostać uznany nawet ktoś, kto nie został ochrzczony, ale kto zostanie uznany za dobrego poganina.

Pozostaje nam odpowiedzieć na najważniejsze pytanie – jak na sprawę zmiany przynależności religijnej i apostazji patrzą sami rodzimowiercy?

Zmiana przynależności religijnej i apostazja – perspektywa rodzimowiercza


Kto jest rodzimowiercą? Ten, kto wierzy w Słowiańskich Bogów i oddaje im cześć. Rodzima Wiara oznacza po prostu pierwotną i naturalną wiarę ludzkości i wynikającą z niej naturalną praktykę religijną i  jest nie do pogodzenia z jakąkolwiek religią monoteistyczną.

Zatem ktokolwiek jest słowiańskiego pochodzenia, szanuje tradycyjne słowiańskie obyczaje, wierzy w Słowiańskich Bogów i oddaje im cześć, jest rodzimowierca. Rodzima Wiara i religie monoteistyczne są ze sobą nie do pogodzenia – pod względem wizji świata, praktyki religijnej, ale też etyki. Zatem ktokolwiek jest rodzimowiercą, nie może być chrześcijaninem czy muzułmaninem.

Według rodzimowierców każdy człowiek rodzi się jako potencjalny rodzimowierca i jego przeznaczeniem jest wiara i praktyka zgodna z tradycją wspólnoty, w której przyszedł na świat. Przyjęcie Rodzimej Wiary jako swojej wizji świata i udział w praktyce religijnej – wiara i czyny – sprawiają, że człowiek jest rodzimowiercą. Kto jest rodzimowiercą, nie jest wyznawcą żadnych monoteistycznych religii, ani nie jest już członkiem monoteistycznych związków wyznaniowych, niezależnie od tego, co mówią regulacje samych tych związków.

Dla nas kwestia przynależności do konkretnych rodzimowierczych związków wyznaniowych jest drugorzędna. Wybieramy taką formę organizacji, która umożliwia nam funkcjonowanie w ramach określonego porządku prawnego. Pamiętajmy jednak, że przez większość swojej historii rodzimowiercy nie przynależeli do żadnych sformalizowanych wspólnot, ponieważ takie po prostu nie istniały, a przynależność do określonej wspólnoty etnicznej i kulturowej oznaczała również przynależność do określonej wspólnoty religijnej.

Wnioski końcowe


Jeżeli kogoś rzeczywiście interesuje perspektywa katolickiego prawa kanonicznego, powinien pamiętać o tym, że jedynym uznawanym przez kościół katolicki sposobem nie-bycia katolikiem jest nieprzyjęcie sakramentu chrztu. Jednak jak pokazaliśmy -  w określonych wypadkach nawet to nie jest ostateczna bariera i nieochrzczona osoba może zostać uznana za chrześcijanina, o ile jest to akurat niezbędne. Chrześcijaństwo i katolicyzm uległy europeizacji, najpierw poprzez wpływ kultury greko-rzymskiej, potem poprzez wpływy kultury pozostałych ludów europejskich. Jednak w podejściu do kwestii przynależności wciąż widoczny jest jego pierwotny charakter śródziemnomorskiej sekty – można wejść, ale nie można wyjść, nawet poprzez śmierć. Dlatego tak ważne jest dbanie o następne pokolenie rodzimowierców – czyli o niewłączenie dzieci w obręb żadnego kościoła poprzez chrzest.

Samych rodzimowierców powinna jednak interesować przede wszystkim perspektywa rodzimowiercza. Nieistotne jest to, co o członkostwie w związkach wyznaniowych myślą przedstawiciele innych związków. Istotne jest to, co o byciu rodzimowiercą ma do powiedzenia sama Rodzima Wiara.

Interesującą praktyką innego kościoła chrześcijańskiego, kościoła mormońskiego, jest chrzest umarłych – poprzez ten obrzęd w obręb kościoła włączane są osoby, które już nie żyją i nie mają możliwości wyrazić sprzeciwu. Jednak większość ludzi i większość rodzimowierców nie przejmuje się tym, czy po śmierci zostaną uznani za mormonów. Dlaczego zatem niektórzy przejmują się tym, czy kościół katolicki uważa ich za katolików? Z perspektywy rodzimowierczej teologia wszystkich kościołów jest równie fałszywa, a ich przepisy prawne równie absurdalne. Jak widać praktyka uznawania kogoś za chrześcijanina bez jego zgody już po śmierci jest obecna również w innych kościołach chrześcijańskich, poprzez pojęcie „sprawiedliwych pogan”. Tego typu chrystianizacji ulegli głęboko pogańscy filozofowie jak Platon czy Arystoteles i właściwie każdy wielki poganin może zostać poddany takim zabiegom, o ile będzie to akurat potrzebne kościołowi. Czy my, rodzimowiercy, rzeczywiście wierzymy w to, że ktoś może zostać chrześcijaninem już po swojej śmierci? Czy rzeczywiście wierzymy w to, że obrzęd dokonany przed przedstawiciela którego z kościołów chrześcijańskich jest ważniejszy niż czyjaś wiara i czyny? Jeśli ktoś podziela tę wiarę, to w gruncie rzeczy jest chrześcijaninem i nie powinien podawać się za rodzimowiercę.

Rodzimowierców nie powinna nadmiernie interesować teologia chrześcijańska (lub żydowska czy muzułmańska) ani prawo kanoniczne którekolwiek z kościołów czy tradycji chrześcijańskich, judaistycznych czy islamskich, które z naszej perspektywy są fałszywe i absurdalne. Rodzimowiercy powinni przede wszystkim zajmować się Rodzimą Wiarą – naszą tradycją, naszą wizją świata i wynikającymi z nich zaleceniami i powinnościami.

O wiele istotniejszą kwestia niż status prawny w świetle wewnętrznych przepisów chrześcijańskich związków wyznaniowych jest status rodzimowiercy w Rodzimej Wierze. I tym przede wszystkim powinni interesować się rodzimowiercy.


Jarosław Ostrogniew





[1]     Oczywiście takie działanie wywołało reakcję Egipcjan – uznali oni Żydów za nieczystych i wygnali ich z Egiptu. Niechęć ta została później przejęta przez Greków i Rzymian i przetrwała nawet w schrystianizowanej Europie.
[2]     Kwestią sporną pozostaje relacja judaizmu i monoteistycznej rewolucji faraona Atona. Niektórzy badacze uważają, że Aton stanowił inspirację dla Mojżesza, inni że to Mojżesz zainspirował Atona.
[3]     Należy podkreślić, że istnieje jeszcze trzecia interpretacja – tradycjonalistyczna, która pozostaje marginalna. Zgodnie z nią wszystkie religie są pozostałością tak zwanego objawienia pierwotnego. W tym ujęciu jedno z bóstw mitologii semickiej – Jahwe - objawiło się wszystkim ludom, ale jedynie w mitologii i religii judaistycznej objawienie to zostało wiernie zachowane, a pozostałe religie przekaz ten zniekształciły. Później objawienie pierwotne zostało przypomniane w pełnej formie przez żydowskiego mesjasza Jezusa (według chrześcijańskich tradycjonalistów) lub przez arabskiego proroka Makometa (według islamskich tradycjonalistów). Zatem w tej interpretacji Rodzima Wiara w pewnym stopniu jest wypaczonym monoteizmem i pewne elementy politeistycznych religii mogą zostać zachowane w monoteistycznej praktyce religijnej.
[4]     Powszechnie używany termin „konwersja” pozostaje problematyczny, ponieważ w polskiej tradycji językowej używany jest na określenie zmiany denominacji w ramach wyznania chrześcijańskiego lub zmianę przynależności religijnej na chrześcijańską (ale już nie w drugą stronę), natomiast w innych językach najczęściej oznacza zmianę denominacji w ramach wyznania chrześcijańskiego i dopiero od niedawna używany jest w tradycji anglosaskiej na określenie po prostu zmiany przynależności religijnej lub denominacji w ramach dowolnego wyznania.