Aby odpowiedzieć na pytanie o relacje między Rodzimą Wiarą a chrześcijaństwem, należy wyjaśnić, czym właściwie są Rodzima Wiara i chrześcijaństwo, opisać wzajemne rozumienie i postrzeganie się tych dwóch religii, a także przedstawić wynikające z tego konsekwencje praktyczne dla współczesnych rodzimowierców.
Relacje
między słowiańską Rodzimą Wiarą a chrześcijaństwem w gruncie rzeczy są kolejnym
przykładem konfliktu między pierwotną religią i naturalnym światopoglądem a ich
zaprzeczeniem – czyli między politeizmem a monoteizmem. Zatem konflikt
politeizmu i monoteizmu stanowi właściwy kontekst całej omawianej problematyki.
Rodzima Wiara
Człowiek jest ze swej natury
istotą religijną. Religia jest formą przeżywania kontaktu ze świętością – mocą
postrzeganą przez człowieka jako numinosum. Religia towarzyszyła człowiekowi od
samego początku i Rodzima Wiara jest po prostu kontynuacją jego pierwotnej
wiary i praktyki, zgodną z duchem konkretnej wspólnoty. Poprzez termin „Rodzima
Wiara” rozumiemy właśnie tę tradycyjną religię wyznawaną przez każdą grupę
etniczną, nazywaną w literaturze pogaństwem, politeizmem, religią etniczną czy
religią naturalną - Rzymianie nazywali ją po prostu „Religio”, a hindusi
używają terminu „Sanatana Dharma”, co można tłumaczyć jako „wieczna prawda” czy
„odwieczna religia”. Możemy zatem mówić o Rodzimej Wierze Słowian, Bałtów,
Germanów, Celtów, Irańczyków, Japończyków itd.
Rodzimowiercy wierzą (a raczej
wiedzą), że w wiecznym i cyklicznie odradzającym się wszechświecie obecne są
moce zwane Bogami, które – jak cały wszechświat – podlegają niezmiennemu prawu.
Istotą naszej religii jest oddawanie czci Bogom oraz dostosowanie życia
jednostki oraz wspólnoty do tego ponadczasowego prawa. Tak jak uważamy, że człowiek
ze swej natury jest religijny, tak też jesteśmy przekonani, że naturalną i
prawdziwą formą religii jest Rodzima Wiara. Zatem uważamy, że człowiek rodzi
się rodzimowiercą. Rodzima Wiara jest jego przeznaczeniem - rozumianym nie jako
bezwzględne fatum, ale jako zadanie, które trzeba wypełnić.
Rodzima Wiara to wielość tradycji
różnych ludów. Każda wspólnota etniczna posiada swoją mitologię, swoje imiona
Bogów, swoją obrzędowość, która pozostaje w zgodzie z jej charakterem. Rodzima
Wiara zawsze zakładała istnienie jedności w wielości – zgodnie z helleńską
maksymą „hen kai pan”. Oznacza to, że w ramach Rodzimej Wiary każdego narodu
(czy każdego etnosu) istniał kult wielu Bogów, jednak zakładano, że na pewnym
poziomie Bogowie ci stanowią swego rodzaju jedność w wielości, która przejawia
się poprzez istnienie wielu Bogów tworzących jeden panteon. Podobnie pojedynczy
Bogowie posiadali różne oblicza, różne wcielenia czy różne hipostazy. Na
poziomie relacji między odmiennymi tradycjami świadomość podobieństwa i różnicy
była dość duża. Rodzimowiercy różnych tradycji indoeuropejskich w zetknięciu z
tradycjami innych ludów szukali analogii między swoimi Bogami a Bogami ludu,
który poznawali. Było to nawet źródłem różnych tradycji synkretycznych, takich
jak tradycje hellenistyczna, greko-indyjska czy galo-rzymska.
Nie oznacza to, że Europejczycy
nie przykładali wagi do swoich rodzimych tradycji. Wprost przeciwnie – cechą
charakterystyczną religii indoeuropejskich było zazdrosne strzeżenie tradycji
oraz obrzędów konkretnego ludu czy nawet konkretnego rodu i niedopuszczanie do
nich przypadkowych osób. Jednak na pewnym poziomie – zwłaszcza wśród
przedstawicieli elity intelektualnej – istniało przekonanie, że w gruncie
rzeczy wszystkie tradycyjne religie starają się
dokonać zgodnej z duchem danego ludu interpretacji obiektywnie
istniejących we wszechświecie mocy, które nazywamy Bogami. Różne tradycje były
po prostu różnymi (i dopuszczalnymi) interpretacjami obiektywnie istniejącej
rzeczywistości. Stąd też wynikały próby zinterpretowania religii odmiennych
ludów przy pomocy rodzimej tradycji, a więc rozumowanie podążające torem „Zeus
czyli Jupiter” czy „Swaróg czyli Hefajstos”. Często rozumowanie to było dość
zawodne i opierało się na powierzchownych podobieństwach. Tak było w przypadku
Hellenów, którzy podczas pobytu w Indiach chętnie składali dary Krisznie,
którego utożsamiali z Dionizosem. Grecy utożsamiali również Indrę z Dionizosem
(ze względu na jego związek z upojeniem), a Wasudewę z Heraklesem (ze względu
na siłę fizyczną). Dzięki komparatystyce religijnej wiemy, że tego typu
rozumowanie, zwłaszcza w zakresie tradycji indoeuropejskich, jest słuszne,
natomiast pewne konkretne identyfikacje były błędne (np. Indra i Dionizos),
inne natomiast trafne (np. Śiwa i Dionizos).
Czy przedstawiciele jednej z
tradycji Rodzimej Wiary uważali inne tradycje za fałszywe? Nie, aczkolwiek
występowały tutaj różne postawy. Pierwszą z nich była akceptacja i tolerancja,
łącznie z utożsamieniem różnych tradycji, o której pisaliśmy powyżej. Drugą
była postawa zaciekawienia, ale przy wyraźnej preferencji wobec swojej własnej
tradycji - zatem tradycja innego ludu była tolerowana, ale uważano, że tradycja
własnego ludu jest najwłaściwszą i najlepszą interpretacją wszechświata.
Kolejną postawą było kpienie z innych tradycji – uważano wówczas, że to, co
inne, jest na swój sposób zabawne, zwłaszcza podśmiewano się z pewnych
przedstawień Bogów czy określonych obrzędów. Ostatnią postawą był brak
akceptacji idący nawet do zwalczania konkretnego kultu – tak było w przypadku
prześladowań kultów misteryjnych czy religii celtyckiej w Imperium Rzymskim.
Jednak źródłem zwalczania konkretnego kultu nie było przekonanie o fałszywości
danego Boga, ale przekonanie o tym, że pewne formy rytualne (jak potajemne misteria,
magia seksualna, czy ofiary z ludzi) zaburzają porządek społeczny. Celem było
doprowadzenie do dostosowania konkretnej obrzędowości do szerszego porządku
społecznego.
Relacje między przedstawicielami
różnych ludów wyznających Rodzimą Wiarę nie zawsze były pokojowe lub
harmonijne. Wiemy, że miały miejsce wojny, podboje i ekspansja. Miały one
jednak podłoże polityczne, nie religijne. Podbity lud miał być włączony do
szerszego porządku publicznego. Nie tyle miał zaprzestać czcić swoich Bogów, co
połączyć swoją tradycję z tradycją zwycięzców – np. poprzez dokonanie zaślubin
Bogów czy wybudowanie dodatkowych ołtarzy w świątyniach.
Geneza monoteizmu
Jakie właściwie są źródła
monoteizmu? Wiemy, że obecnie istniejące religie monoteistyczne nie są
jedynymi, które istniały w historii. Co jakiś czas na świecie rodzili się
samozwańczy prorocy, którzy uważali siebie za posłańców lub potomków rzekomo
istniejącego jedynego boga. Uważali oni, że zostali wybrani do dokonania
całkowitej odmiany świata i jego naprawienia poprzez odwrócenie panującego
porządku. Najczęściej pozostawały po nich jedynie wzmianki w kronikach czy
pamięć w tradycji ustnej. Natomiast najważniejsze we współczesnym świecie
ideologie monoteistyczne (czyli chrześcijaństwo, islam i marksizm) wszystkie
mają swoje źródło w konkretnej formie monoteizmu - judaizmie.
Powstaje zatem pytanie – jakie
właściwie są źródła judaizmu, od którego pochodzą najważniejsze współczesne
monoteizmy? Judaizm nie powstał w próżni. Kontekstem, w którym zaistniała ta
religia, były panujące w starożytności cywilizacje Bliskiego Wschodu i basenu
Morza Śródziemnego. Za najważniejszy punkt odniesienia uznać można przede
wszystkim cywilizację egipską, której osiągnięcia duchowe jak i materialne
stanowiły ogromną inspirację również dla cywilizacji greko-rzymskiej. Żydzi
zetknęli się z politeistycznymi Egipcjanami, stojącymi o wiele wyżej pod
względem cywilizacyjnym od narodu rzekomo wybranego przez jedynego boga.
Zderzenie to zrodziło resentyment – nienawiść do tego, co silne, piękne czy
mądre. Z tego zbiorowego resentymentu wynikała najważniejsza strategia
tworzenia judaizmu jako tradycji – inwersja normatywna, a więc odwrócenie
wartości. Na poziomie etycznym nastąpiło potępienie tego, co za szlachetne
uznawali Egipcjanie. Na poziomie praktyki religijnej nastąpiło pohańbienie
egipskiego sacrum poprzez składanie baranów w ofierze, rytualne okaleczenie
genitaliów (obrzezanie) czy zakaz jedzenia wieprzowiny[1].
Judaizm można metaforycznie uznać za satanizm świata starożytnego – parodię panującej
tradycyjnej religii, której celem było odwrócenie wartości i doprowadzenie do
zagłady istniejącego świata.[2]
Najważniejszym „osiągnięciem”
judaizmu było jednak stworzenie tak zwanej „dystynkcji mozaistycznej” czyli
„różnicy mojżeszowej”. Wyznawcy judaizmu nadawali swojej religi całkiem inną
jakość wobec religii pozostałych. Żydzi uważali, że tylko judaizm jest prawdziwą religią,
wszystkie inne są fałszywe i należy je zniszczyć, a ich wyznawców zmusić do
przyjęcia judaizmu lub wymordować.
Świadectwem monoteistycznego
rozumowania są święte księgi mitologii judaistycznej, tzw. „pięcioksiąg” czy
„biblia”. Wbrew panującemu wśród wyznawców judaizmu i chrześcijaństwa
przekonaniu nie jest to tworzony na bieżąco zapis historii narodu żydowskiego,
ale stworzona post factum tradycja, która miała wzmocnić poczucie tożsamości
żydowskiej oraz dać przedstawicielom narodu żydowskiego poczucie wyższości nad
innymi ludźmi. Była ona wielokrotnie zmieniana tak, aby dopasować ją do
bieżącej sytuacji społecznej czy politycznej.
Należy zaznaczyć, że dystynkcja
mozaistyczna jest naprawdę niebezpieczną i śmiercionośną bronią – w znaczeniu
zarówno metaforycznym jak i dosłownym. Przed jej konsekwencjami nie uchronili
się nawet sami spadkobiercy judaizmu. Również przedstawiciele odmiennej
tradycji monoteistycznej (chrześcijanie, muzułmanie, czy nawet sami żydzi), czy
nawet przedstawiciele innego kościoła, mogą zostać uznani za wyznawców
fałszywego boga, czego efektem były i są liczne konflikty na tle religijnym.
Monoteizm i politeizm – wzajemna percepcja i konflikt
Monoteiści od początku dążyli do
unicestwienia tradycyjnych religii. Przebiegało to stopniowo. Kolejnymi etapami
były ukryta wrogość, żądanie tolerancji (gdy wyznawcy monoteizmu stanowili
mniejszość), potem stopniowe ograniczanie praw politeistów, aż do zakazu
sprawowania tradycyjnej religii (gdy wyznawcy monoteizmu stanowili
większość). Monoteiści uważali, że
politeizm jest fałszywy i nie może współistnieć z monoteizmem. Natomiast politeiści z początku nie rozumieli
istoty monoteizmu. Uważali, że jest to jeden z kultów tradycyjnych, który można
włączyć do szerszej wspólnoty religijnej. Stąd na przykład nacisk na
chrześcijan, aby brali udział w rzymskiej religii publicznej. Oczywiście tych
dwóch porządków nie da się pogodzić – monoteizm nie jest jednym z politeizmów:
politeizm jest religią, monoteizm anty-religią.
Niestety politeiści dość późno
zaczęli rozumieć istotę monoteizmu. Od początku dążyli raczej do jego oswojenia
czy zasymilowania – do pokojowego współistnienia w ramach szerszej tradycji.
Wielu rodzimowierców wciąż nie rozumie konsekwencji dystynkcji mozaistycznej i
niemożności pogodzenia Rodzmej Wiary z chrześcijaństwem. Widać to doskonale na
przykładzie wyznawców Rodzimej Wiary Indii. Wielu hinduistów wciąż próbuje
włączyć chrześcijaństwo czy islam w obręb Sanatana Dharmy. Jahwe i Allah są
ogłaszani jednym z przejawów pierwiastka boskiego – brahmana, a Jezus, Mahomet,
święci i prorocy są uznawani za awatary hinduistycznych Bogów. Oczywiście nie
przynosi to żadnego efektu i nie zmniejsza wrogości chrześcijan i muzułmanów
wobec wciąż trwającej Rodzimej Wiary hindusów. Tylko dobrze znający zarówno
tradycję wedyjską jak i filozofię chrześcijańską i islamską obrońcy Santana
Dharmy rozumieją, że hinduizm jest „satya” - prawdziwy, natomiast
chrześcijaństwo i islam są „asatya” - nieprawdziwe.
Jak zatem chrześcijanie
postrzegali i postrzegają Rodzimą Wiarę? Tak samo jak monoteiści postrzegali
zawsze politeistów. Należy przypomnieć tutaj dystynkcję mozaistyczną – zgodnie
z nią monoteizm (w tym wypadku – chrześcijaństwo) jest prawdziwy, inne religie
są fałszywe. W chrześcijańskiej percepcji Rodzimej Wiary istnieją dwie
najważniejsze tendencje. Pierwsza to interpretacja materialistyczna - uznanie
Rodzimej Wiary za kłamstwo. Nasi Bogowie nie istnieją, mity to bzdury, tradycja
to kłamstwo, obrzędy religijne to maskarada, a kapłani to oszuści, którzy mamią
ludzi dla osiągnięcia własnych korzyści. W takim ujęciu należy zdemaskować
oszustwa kapłanów i zaprowadzić okłamanych ludzi do „jedynej prawdziwej wiary”.
Druga tendencja to interpretacja spirytualistyczna – nasi Bogowie zostają
uznani za diabły, sługi i różne oblicza Złego – szatana. W tym ujęciu Rodzima
Wiara to po prostu jedna z form satanizmu, zgodnie z zasadą „diabeł Swarożyc” („Zuarasiz diabolus”).
Zatem wszystkich, którzy oddają cześć Bogom, należy uznać za sługi zła –
najbardziej opornych wytępić fizycznie, miejsca kultu spalić, a pozostałych,
którzy przeproszą za swoje błędy, przyjąć w poczet wyznawców „jedynej prawdziwej
wiary”[3].
Postrzeganie Rodzimej Wiary przez
chrześcijaństwo (czy szerzej – tradycyjnej religii przez monoteizmy)
przybierało formę jawnej i ukrytej wrogości, której celem było totalne
unicestwienie. Z kolei postrzeganie monoteizmów przez przedstawicieli religii
tradycyjnej przebiegało od próby zrozumienia i tolerancji (czyli uznania
monoteizmu za jedną z form religii tradycyjnej) po zrozumienie rzeczywistego
sensu monoteizmu i jego totalnej opozycji wobec Rodzimej Wiary.
Rodzimowiercza interpretacja chrześcijaństwa
W postrzeganiu monoteizmów –
również chrześcijaństwa – nie można zapominać o konsekwencjach dystynkcji
mozaistycznej. Monoteiści tylko swoją religię uważają za prawdziwą, wszystkie
inne za fałszywe. Niemożliwe jest stanowisko pośrednie. I tak jak
chrześcijańskie postrzeganie Rodzimej Wiary jest konsekwencją tego
rozróżnienia, tak rodzimowiercza percepcja chrześcijaństwa musi być
konsekwencją rzeczywistej dystynkcji. Chrześcijanie mają częściowo rację –
prawdziwe może być albo tylko chrześcijaństwo, albo tylko Rodzima Wiara.
Tertium non datur. Natomiast zapominają o czymś niezwykle istotnym – to Rodzima
Wiara jest prawdziwa, a chrześcijaństwo jest fałszywe.
Zatem istnieją dwie dopuszczalne
interpretacje chrześcijaństwa (oraz innych monoteizmów) przez rodzimowierców,
analogiczne wobec stosunku monoteistów do naszej tradycji. Pierwsza to
interpretacja materialistyczna: chrześcijaństwo jest kłamstwem, a postacie z
mitologii chrześcijańskiej (włącznie z bóstwami) po prostu nie istnieją. W takim
ujęciu chrześcijańscy kapłani są oszustami, którzy w dobrej lub złej wierze
stoją na straży wielkiego kłamstwa. Chrześcijanie natomiast są oszukiwani i
należy umożliwić im zobaczenie prawdy. Druga interpretacja ma charakter
spirytualistyczny – to uznanie chrześcijańskiego boga Jahwe za realnie
istniejącego żydowskiego demona, który omamił fałszywymi obietnicami i opętał
swoich wyznawców. W takim ujęciu chrześcijaństwo nie jest po prostu zabawą w
religię, ale niebezpieczną siłą duchową, a chrześcijańskie obrzędy nie są tylko
pustymi gestami, ale rzeczywistymi hołdami składanymi złu.
Skłaniamy się ku tej pierwszej
interpretacji – chrześcijaństwo jest po prostu fałszem skrywającym metafizyczną
pustkę. Natomiast ta druga interpretacja jest do pogodzenia z tradycyjnym
światopoglądem i pewne doświadczenia zdają się wskazywać, że może ona trafnie
opisywać rzeczywistość. Jeżeli dopuszczamy tę spirytualistyczną interpretacje,
powinniśmy zapewnić wyznającym ją rodzimowiercom obrzędy odczynienia zabiegów
magicznych (takich jak chrzest) stosowanych przez kapłanów demona Jahwe czy
oczyszczenia po kontakcie z chrześcijańskim kultem. Takie obrzędy są zresztą
już wykonywane przez niektóre wspólnoty rodzimowiercze, zwłaszcza
wschodniosłowiańskie.
W naszym rozumieniu chrześcijaństwo
jest anty-religią – zaprzeczeniem tradycyjnej, naturalnej dla człowieka
religii. Jest całkowitym zaprzeczeniem tradycyjnej wizji świata, a także
parodią rzeczywistych praktyk kultowych. Chrześcijaństwo jest anty-religią w
dosłownym rozumieniu. Termin „religio” pierwotnie używany był na określenie
religii rzymskiej, a później religii odwołującego się do tradycji helleńskiej
imperium rzymskiego. Chrześcijaństwo w pierwszej kolejności zniszczyło właśnie
tę politeistyczną tradycję, jednocześnie przejmując pewne jej zewnętrzne
elementy, a swoją praktykę religijną oparło na parodii klasycznych obrzędów.
Wnioski
Rodzima Wiara i chrześcijaństwo
są dwoma całkowicie odmiennymi i wykluczającymi się porządkami. Wszelkie próby
syntezy Rodzimej Wiary i chrześcijaństwa były tak naprawdę wykorzystaniem
części symboliki, ikonografii czy terminologii jednej tradycji w celu
doprowadzenia do zwycięstwa drugiej. Synteza słowiańskiej Rodzimej Wiary i
chrześcijaństwa w tradycji ludowej była z początku próbą połączenia do gruntu
obcej tradycji z istniejącym światopoglądem – wykorzystywano pewne elementy
(przede wszystkim postacie z mitologii żydowskiej i chrześcijańskiej) włączając
je do istniejącej tradycyjnej struktury mitologicznej. Z kolei synteza tradycji
helleńskiej i chrześcijaństwa polegała w dużej mierze na powierzchownym
wykorzystaniu pewnych elementów tradycji klasycznej (takich jak historyczni i
mityczni władcy czy mędrcy) poprzez włączenie ich do szerszej struktury
światopoglądu chrześcijańskiego.
Żadna synteza nie jest tutaj
możliwa. Istnieją dwie wzajemnie wykluczające się alternatywy – można być
rodzimowiercą albo monoteistą. Monoteizm powstał w totalnej opozycji do
tradycji i jego celem jest unicestwienie Rodzimej Wiary. Trudno zatem tutaj
mówić o jakimkolwiek kompromisie na poziomie idei, a jedynie o wymuszonym
współistnieniu na poziomie geograficznym i społecznym.
Wszystkie monoteizmy (w tym
judaizm, chrześcijaństwo, islam i marksizm) są fałszywe. Tylko Rodzima Wiara
jest prawdziwą religią i tylko rodzimowiercza wizja świata jest prawdziwa.
Problem zmiany przynależności religijnej i apostazji
Wielu polskich rodzimowierców
zostało w dzieciństwie ochrzczonych i do momentu przyjęcia Rodzimej Wiary
pozostawało co najmniej formalnie chrześcijanami, najczęściej rzymskimi
katolikami. Wynikiem tego jest duże zainteresowanie naszego środowiska
kwestiami zmiany przynależności religijnej[4]
oraz aktu apostazji.
Problem apostazji jest obecny w
polskim dyskursie publicznym już od jakiegoś czasu i z racji istniejących
warunków społeczno-kulturowych wzbudza wiele emocji. Spróbujmy przyjrzeć się
temu problemowi bez uprzedzeń i z perspektywy rodzimowierczej.
Jak zostaje się Rodzimowiercą?
Jak pisaliśmy wcześniej: „Tak jak
uważamy, że człowiek ze swej natury jest religijny, tak też jesteśmy
przekonani, że naturalną i prawdziwą formą religii jest Rodzima Wiara. Zatem
uważamy, że człowiek rodzi się rodzimowiercą. Rodzima Wiara jest jego
przeznaczeniem”.
W Japonii - jednym z nielicznych
krajów, w których Rodzima Wiara pozostaje dominującą religią - człowiek zostaje
ujęty w spisie wyznawców w lokalnej świątyni Shinto w momencie narodzin. Czy
rzeczywiście będzie w swoim dalszym życiu podzielał shintoistyczną wizję świata
i uczestniczył w tradycyjnych obrzędach – to kwestia drugorzędna. Jako
Japończyk zostaje ujęty w spisie japońskich shintoistów – takie jest jego
przeznaczenie, gdyż urodził się
Japończykiem. Natomiast to, czy postanowi dopełnić swojego przeznaczenia,
pozostaje już w kwestii jego osobistej decyzji.
Z kolei chrześcijanie (podobnie
jak inni rewolucyjni monoteiści) uważają, że ten naturalny światopogląd jest
fałszywy. Według nich świat został stworzony przez zewnętrznego osobowego
jedynego boga, który może dowolnie z nim postępować według swojego uznania. Świat
ostatecznie ulegnie zniszczeniu, a wówczas wierni wyznawcy tegoż boga odrodzą
się i będą mogli żyć z nim na wieczność. Chrześcijaninem (podobnie jak
muzułmaninem) nie można się urodzić, można nim zostać poprzez określone obrzędy
religijne – w tym wypadku chrzest, analogiczny do judaistycznego obrzezania i
islamskiej szahady. Obrzęd ten jest nieodwołalny i to on decyduje, czy ktoś
jest wyznawcą religii – niezależnie od jego dalszego postępowania.
Zatem rodzimowiercy wierzą, że
człowiek rodzi się rodzimowiercą i powinien zrozumieć istotę swojego
przeznaczenia – żyć zgodnie z wieczną religią, uczestniczyć w świętach i
postępować we właściwy sposób. Kwestia
przynależności do związku wyznaniowego jest istotna, ale z drugiej strony
uważamy, że czyny są ważniejsze niż słowa. Wielu dobrych rodzimowierców
nie jest zrzeszonych w żadnym związku wyznaniowym lub działa w ramach
organizacji o innym charakterze prawnym. Prawdziwym rodzimowiercą człowiek
staje się nie przez deklaracje i dokumenty - tylko przez wiarę i działanie.
Z kolei chrześcijanie, a więc
również katolicy, uważają, że człowiek staje się chrześcijaninem poprzez
chrzest. Przynależy on do tego kościoła, w którym sakrament chrztu został mu
udzielony. Jeżeli nie postępuję zgodnie z zasadami chrześcijańskimi, wówczas
nie jest dobrym chrześcijaninem, ale chrześcijaninem wciąż pozostaje. Jeżeli
nie postępuje zgodnie z zasadami kościoła katolickiego, wówczas nie jest dobrym
katolikiem, ale katolikiem wciąż pozostaje.
Chrześcijanie i nie-chrześcijanie według chrześcijan
Najprościej rzecz ujmując –
chrześcijanie dzielą ludzi na chrześcijan i nie-chrześcijan. Gdy przyjrzeć się
szczegółom – sprawa jest bardziej skomplikowana. W niniejszej części bierzemy
pod uwagę to, jak obecnie wygląda sytuacja w kościele rzymsko-katolickim, gdyż
z naszej perspektywy to jest najbardziej interesujące, ale należy podkreślić,
że sprawy mają się podobnie w innych kościołach chrześcijańskich i nie ulegały
drastycznym zmianom na przestrzeni wieków.
Nie-chrześcijanami pozostają
wszyscy, którzy nie zostali ochrzczeni (w żadnym chrześcijańskim obrządku).
Żydzi zawsze byli postrzegani jako wspólnota problematyczna, gdyż z jednej
strony chrześcijaństwo wywodzi się z judaizmu, z drugiej strony współczesny
judaizm jest w dużej mierze spadkobiercą tych nurtów, które chrześcijaństwu
były od początku wrogie. Obecnie za inną problematyczną wspólnotę uważa się
muzułmanów, którzy również wywodzą się z tradycji abrahamicznej. Wszyscy
nieochrzczeni ludzie uznawani są za pogan pozostających poza wspólnotą
chrześcijańską i nie przynależą do żadnego kościoła.
Natomiast sami chrześcijanie
dzieleni są na kilka kategorii. Prawowici katolicy to ci, którzy zostali
ochrzczeni w kościele rzymsko-katolickim i pozostają w jego strukturach. Można
ich podzielić na przykładnych, dobrych katolików, którzy przestrzegają lub dążą
do przestrzegania zaleceń kościoła oraz grzesznych, którzy tych zastrzeżeń nie
przestrzegają. Kolejna kategoria to heretycy, a więc ochrzczeni katolicy,
którzy zaprzeczają lub powątpiewają w dogmat lub dogmaty kościelne. Inną
kategorią są schizmatycy, którzy podważają zwierzchność papieża lub innej osoby
lub instytucji kościelnej. Ostatnią kategorią – z naszej perspektywy
najbardziej interesującą – są apostaci. Apostatami lub odstępcami nazywa się
wszystkich tych, którzy całkowicie porzucili wiarę chrześcijańska, przyjęli
inną religię lub zostali ateistami.
Prawo kanoniczne umożliwia
obecnie formalne dokonanie aktu apostazji – wówczas apostata zostaje obłożony
ekskomuniką i nie może uczestniczyć w części życia wspólnoty katolickiej.
Należy jednak podkreślić, że według tradycji kościelnej i zgodnie z prawem
kanonicznym apostaci nie przestają być chrześcijanami. Porzucają oni wiarę
chrześcijańską, ale sam chrzest uznawany jest za nieodwołalny. Stają się
właśnie apostatami, którzy po dokonaniu odpowiedniej pokuty mogą powrócić do
kościoła jako pełnoprawni katolicy. Apostaci nie są nie-chrześcijanami.
Należy jeszcze o wspomnieć o
dwóch problematycznych kategoriach występujących w teologii chrześcijańskiej
oraz prawie kanonicznym. Po pierwsze – oprócz najczęściej występującego chrztu
wody, występuje też chrzest krwi i chrzest pragnienia. Chrzest krwi dotyczy
tych, którzy nie mogą otrzymać chrztu wody, ale giną za wiarę chrześcijańską –
wówczas w momencie śmierci stają się formalnie chrześcijanami. Z kolei chrzest
pragnienia dotyczy tych, którzy pragną się ochrzcić, ale z jakichś przyczyn nie
mogą tego uczynić lub umierają przed dokonaniem tego obrzędu – wówczas w
momencie śmierci mogą również stać się chrześcijanami. Po drugie – w
chrześcijaństwie obecny jest problem dobrych pogan. Chrześcijaństwo przejęło
bardzo wiele z kultury antycznego antyku, między innymi dużą część klasycznej
filozofii. Jak jednak można było pogodzić odwoływanie się do pogańskich
filozofów z wiarą chrześcijańską? Uznano, że część pogan w gruncie rzeczy była
chrześcijanami, jednak ze względu na to, że urodzili się przed powstaniem
chrześcijaństwa albo nie mieli kontaktu z chrześcijanami, nie mogli otrzymać
chrztu. Zostali oni uznani za cnotliwych czy sprawiedliwych pogan (na wzór
cnotliwych czy sprawiedliwych gojów z teologii żydowskiej), którzy albo zostali
wyciągnięci przez chrześcijańskiego boga Jezusa z piekła podczas tzw.
„zstąpienia do piekieł” po ukrzyżowaniu, albo w momencie śmierci dzięki łasce
judeochrześcijańskiego boga Jahwe stali się chrześcijanami. Taka możliwość
dotyczy w dalszym ciągu wszystkich, którzy nie mogą dokonać konwersji na
chrześcijaństwo (gdyż np. żyją w regionie, do którego nie dotarli
chrześcijańscy misjonarze) i żyją zgodnie z zasadami propagowanymi przez
chrześcijan. Zatem nawet nie bycie ochrzczonym nie stanowi nieprzekraczalnej
przeszkody, aby kogoś uznać za chrześcijanina lub członka konkretnego kościoła
chrześcijańskiego.
Dlaczego rodzimowiercy chcą dokonać aktu apostazji?
Rodzimowiercy chcą dokonać aktu
apostazji z dwóch powodów. Po pierwsze – nie chcą już pozostawać w strukturach
organizacji religijnej, z która nie łączy ich wiara ani praktyka. Po drugie –
nie chcą pozostawać w dziwnej sytuacji przynależności do dwóch związków
wyznaniowych, które są ze sobą nie do pogodzenia.
Wśród rodzimowierców (podobnie
jak u innych osób, najczęściej ateistów) chcących dokonać aktu apostazji panują
jednak dwa błędne przekonania. Po pierwsze – przekonanie, że apostazja jest
aktem prawnym odnoszącym się do porządku prawa cywilnego. Po drugie –
przekonanie, że apostazja oznacza ostateczne i całkowite wystąpienie z kościoła
katolickiego.
Termin, rozumienie i sam akt
apostazji odnoszą się do porządku prawa kanonicznego, a więc do wewnętrznych
przepisów kościoła katolickiego. Stosunek państwa polskiego i polskiego prawa
do kościoła, jego prawodawstwa, instytucji i praktyk reguluje m.in. konkordat.
Prawo polskie pozostawia kwestie członkostwa w związkach wyznaniowych samym
związkom – to one swoimi wewnętrznymi przepisami regulują, kto do nich należy,
a kto nie. Jak podkreślaliśmy już
wcześniej – w świetle prawa kanonicznego apostata w gruncie rzeczy wciąż jest
katolikiem, aczkolwiek odstępującym od wiary. Zatem apostazja jest w istocie
rzeczy wewnętrzna sprawą związku wyznaniowego, którym jest kościół katolicki.
Zgodnie z perspektywą
chrześcijańską – lub bardziej precyzyjnie: katolicką – każdy, kto zostanie
ochrzczony w obrządku katolickim, jest katolikiem, niezależnie od tego, czy
dokona aktu apostazji, przyjmie inną religię, lub całkowicie porzuci
jakąkolwiek wiarę. Za chrześcijanina i katolika może zostać uznany nawet ktoś,
kto nie został ochrzczony, ale kto zostanie uznany za dobrego poganina.
Pozostaje nam odpowiedzieć na
najważniejsze pytanie – jak na sprawę zmiany przynależności religijnej i
apostazji patrzą sami rodzimowiercy?
Zmiana przynależności religijnej i apostazja – perspektywa rodzimowiercza
Kto jest rodzimowiercą? Ten, kto
wierzy w Słowiańskich Bogów i oddaje im cześć. Rodzima Wiara oznacza po prostu
pierwotną i naturalną wiarę ludzkości i wynikającą z niej naturalną praktykę
religijną i jest nie do pogodzenia z
jakąkolwiek religią monoteistyczną.
Zatem ktokolwiek jest
słowiańskiego pochodzenia, szanuje tradycyjne słowiańskie obyczaje, wierzy w
Słowiańskich Bogów i oddaje im cześć, jest rodzimowierca. Rodzima Wiara i
religie monoteistyczne są ze sobą nie do pogodzenia – pod względem wizji
świata, praktyki religijnej, ale też etyki. Zatem ktokolwiek jest
rodzimowiercą, nie może być chrześcijaninem czy muzułmaninem.
Według rodzimowierców każdy
człowiek rodzi się jako potencjalny rodzimowierca i jego przeznaczeniem jest
wiara i praktyka zgodna z tradycją wspólnoty, w której przyszedł na świat.
Przyjęcie Rodzimej Wiary jako swojej wizji świata i udział w praktyce
religijnej – wiara i czyny – sprawiają, że człowiek jest rodzimowiercą. Kto jest rodzimowiercą, nie jest wyznawcą żadnych
monoteistycznych religii, ani nie jest już członkiem monoteistycznych związków
wyznaniowych, niezależnie od tego, co mówią regulacje samych tych związków.
Dla nas kwestia przynależności do
konkretnych rodzimowierczych związków wyznaniowych jest drugorzędna. Wybieramy
taką formę organizacji, która umożliwia nam funkcjonowanie w ramach określonego
porządku prawnego. Pamiętajmy jednak, że przez większość swojej historii
rodzimowiercy nie przynależeli do żadnych sformalizowanych wspólnot, ponieważ
takie po prostu nie istniały, a przynależność do określonej wspólnoty etnicznej
i kulturowej oznaczała również przynależność do określonej wspólnoty
religijnej.
Wnioski końcowe
Jeżeli kogoś rzeczywiście
interesuje perspektywa katolickiego prawa kanonicznego, powinien pamiętać o
tym, że jedynym uznawanym przez kościół katolicki sposobem nie-bycia katolikiem
jest nieprzyjęcie sakramentu chrztu. Jednak jak pokazaliśmy - w określonych wypadkach nawet to nie jest
ostateczna bariera i nieochrzczona osoba może zostać uznana za chrześcijanina,
o ile jest to akurat niezbędne. Chrześcijaństwo i katolicyzm uległy
europeizacji, najpierw poprzez wpływ kultury greko-rzymskiej, potem poprzez
wpływy kultury pozostałych ludów europejskich. Jednak w podejściu do kwestii
przynależności wciąż widoczny jest jego pierwotny charakter śródziemnomorskiej
sekty – można wejść, ale nie można wyjść, nawet poprzez śmierć. Dlatego tak
ważne jest dbanie o następne pokolenie rodzimowierców – czyli o niewłączenie
dzieci w obręb żadnego kościoła poprzez chrzest.
Samych rodzimowierców powinna
jednak interesować przede wszystkim perspektywa rodzimowiercza. Nieistotne jest
to, co o członkostwie w związkach wyznaniowych myślą przedstawiciele innych
związków. Istotne jest to, co o byciu rodzimowiercą ma do powiedzenia sama
Rodzima Wiara.
Interesującą praktyką innego
kościoła chrześcijańskiego, kościoła mormońskiego, jest chrzest umarłych –
poprzez ten obrzęd w obręb kościoła włączane są osoby, które już nie żyją i nie
mają możliwości wyrazić sprzeciwu. Jednak większość ludzi i większość
rodzimowierców nie przejmuje się tym, czy po śmierci zostaną uznani za
mormonów. Dlaczego zatem niektórzy przejmują się tym, czy kościół katolicki
uważa ich za katolików? Z perspektywy rodzimowierczej teologia wszystkich
kościołów jest równie fałszywa, a ich przepisy prawne równie absurdalne. Jak
widać praktyka uznawania kogoś za chrześcijanina bez jego zgody już po śmierci
jest obecna również w innych kościołach chrześcijańskich, poprzez pojęcie
„sprawiedliwych pogan”. Tego typu chrystianizacji ulegli głęboko pogańscy
filozofowie jak Platon czy Arystoteles i właściwie każdy wielki poganin może
zostać poddany takim zabiegom, o ile będzie to akurat potrzebne kościołowi. Czy
my, rodzimowiercy, rzeczywiście wierzymy w to, że ktoś może zostać
chrześcijaninem już po swojej śmierci? Czy rzeczywiście wierzymy w to, że
obrzęd dokonany przed przedstawiciela którego z kościołów chrześcijańskich jest
ważniejszy niż czyjaś wiara i czyny? Jeśli ktoś podziela tę wiarę, to w gruncie
rzeczy jest chrześcijaninem i nie powinien podawać się za rodzimowiercę.
Rodzimowierców nie powinna
nadmiernie interesować teologia chrześcijańska (lub żydowska czy muzułmańska)
ani prawo kanoniczne którekolwiek z kościołów czy tradycji chrześcijańskich,
judaistycznych czy islamskich, które z naszej perspektywy są fałszywe i
absurdalne. Rodzimowiercy powinni przede wszystkim zajmować się Rodzimą Wiarą –
naszą tradycją, naszą wizją świata i wynikającymi z nich zaleceniami i
powinnościami.
O wiele istotniejszą kwestia niż
status prawny w świetle wewnętrznych przepisów chrześcijańskich związków
wyznaniowych jest status rodzimowiercy w Rodzimej Wierze. I tym przede
wszystkim powinni interesować się rodzimowiercy.
Jarosław Ostrogniew
Jarosław Ostrogniew
[1] Oczywiście takie działanie wywołało reakcję
Egipcjan – uznali oni Żydów za nieczystych i wygnali ich z Egiptu. Niechęć ta
została później przejęta przez Greków i Rzymian i przetrwała nawet w
schrystianizowanej Europie.
[2] Kwestią sporną pozostaje relacja judaizmu i
monoteistycznej rewolucji faraona Atona. Niektórzy badacze uważają, że Aton
stanowił inspirację dla Mojżesza, inni że to Mojżesz zainspirował Atona.
[3] Należy podkreślić, że istnieje jeszcze
trzecia interpretacja – tradycjonalistyczna, która pozostaje marginalna.
Zgodnie z nią wszystkie religie są pozostałością tak zwanego objawienia
pierwotnego. W tym ujęciu jedno z bóstw mitologii semickiej – Jahwe - objawiło
się wszystkim ludom, ale jedynie w mitologii i religii judaistycznej objawienie
to zostało wiernie zachowane, a pozostałe religie przekaz ten zniekształciły.
Później objawienie pierwotne zostało przypomniane w pełnej formie przez
żydowskiego mesjasza Jezusa (według chrześcijańskich tradycjonalistów) lub
przez arabskiego proroka Makometa (według islamskich tradycjonalistów). Zatem w
tej interpretacji Rodzima Wiara w pewnym stopniu jest wypaczonym monoteizmem i
pewne elementy politeistycznych religii mogą zostać zachowane w monoteistycznej
praktyce religijnej.
[4] Powszechnie
używany termin „konwersja” pozostaje problematyczny, ponieważ w polskiej
tradycji językowej używany jest na określenie zmiany denominacji w ramach wyznania
chrześcijańskiego lub zmianę przynależności religijnej na chrześcijańską (ale
już nie w drugą stronę), natomiast w innych językach najczęściej oznacza zmianę
denominacji w ramach wyznania chrześcijańskiego i dopiero od niedawna używany
jest w tradycji anglosaskiej na określenie po prostu zmiany przynależności
religijnej lub denominacji w ramach dowolnego wyznania.