sobota, 29 czerwca 2019

Nietzsche i Spengler: Przedmowa do Myślicieli Prawicy (autor: Kerry Bolton)


Friedrich Nietzsche i Oswald Spengler wysuwają się na czoło dwudziestowiecznej, europejskiej myśli. Spengler był pod dużym wpływem myśli Nietzschego, a obaj posiadali duży wpływ na sposób myślenia u reszty pisarzy.

Obaj koncentrowali się w swoich pracach na kwestiach rozkładu i możliwościach regeneracji. Obaj utrzymywali również, że cywilizacja zachodnia weszła w cykl dekadencji, który był szczególnie widoczny w sferze kulturowej, moralnej i duchowej. Ich dzieła miały przez to duże znaczenie dla wielu nowych pokoleń artystów, pisarzy i poetów, urodzonych po pierwszej wojnie światowej, która ukazała skalę kryzysu, jaki przechodzi Cywilizacja Zachodnia, a której początek miał miejsce kilka stuleci wcześniej. Rewolucja angielska i francuska, wybuchły w imię wolności dla „ludu”, zakończyły się obaleniem starego porządku przez nową burżuazję, zwycięstwem pieniędzy nad krwią i rodowodem. 

Demokracja dla wielu kulturowych elit nie była politycznym credo witanym z otwartymi ramionami, traktowana raczej jako symptom (tak jak bolszewizm) buntu mas — a w konsekwencji rządów pieniądza, w którym ilość dominowała nad jakością, czego pierwszą ofiarą była sztuka.

Naprzeciw fali intelektualizmu zdegradowanego człowieka i upadłej kultury, Nietzsche i Spengler, dwaj wybitni myśliciele, postanowili na powrót uszlachetnić to, co zostało z dawnych czasów. Przeciwko nim stał Marks i jego poplecznicy; liberalni teoretycy ekonomii, którzy przypisywali wszystko zjawiskom ekonomicznym; Freud, który redukował człowieka i kulturę do masy kompleksów seksualnych; i Darwin, który redukował człowieka do roli kolejnego zwierzęcia.

Dla Nietzschego znaczenie człowieka polegało na „przezwyciężeniu” jego obecnego stanu, na Woli osiągnięcia wyższych form istnienia, wyrażonych w sztuce. Ideał stanowili dla niego wielcy w historii. Ci wielcy ludzie, twórcy napędzani własną wolą, oddzieleni od masy ludzkiej nieskończoną przepaścią. Człowiek był według niego liną między zwierzęciem a Nadczłowiekiem,
Lina nad przepaścią. To, co jest wielkie w człowieku, to to, że jest mostem, a nie celem.
Wśród pierwszych zdań wypowiedzianych przez proroka Nietzschego, Zaratustrę, znajdują się te oto słowa, definiujące cel istnienia człowieka:
Ja was uczę nadczłowieka. Człowiek jest czymś, co pokonanym być powinno. Cóżeście uczynili, aby go pokonać?
Wszystkie istoty stworzyły coś ponad siebie; chcecie być odpływem tej wielkiej fali i raczej do zwierzęcia powrócić, niźli człowieka pokonać?
Nadczłowiek jest treścią ziemi. Wasza wola niech rzeknie: nadczłowiek niech będzie ziemi treścią!
Pomimo darwinowskich interpretacji, które przypisuje się Nietzschemu, jego filozofia była w istocie całkowitym zaprzeczeniem darwinizmu, który doprowadził Nietzschego do stworzenia koncepcji Nadczłowieka, zrodzonego dzięki sile własnej woli, a nie ewolucji i losowej mutacji genetycznej. Ludzkie istnienie realizuje się więc najpełniej w kulturze, która jest aktywnym udoskonalaniem natury poprzez akt woli.
Podstawowym zadaniem kultury jest wrzucenie na nasze barki jednego, fundamentalnego zadania: wewnętrznego i zewnętrznego promowania filozofii, artyzmu i świętości, a więc praca nad udoskonalaniem natury (Rozważania Przedwczesne). 
W tym samym eseju Nietzsche stwierdza, że celem ludzkości jest premiowanie „najlepszych okazów”. Natura chce uczynić życie człowieka „istotnym i znaczącym, tworząc filozofów i artystów.” W ten sposób nie tylko człowiek, ale i natura ulegają odkupieniu.

Nietzsche koncentrował rozważania na historii i kondycji ludzkości, a samą naturę przedstawiał pod postacią artysty, przez co nie ma się co dziwić, że jego filozofia rozbudzała wyobraźnię wielu twórczych elit w tamtym okresie.

Zapowiadając niejako pojawienie się Spenglera z jego odrzuceniem historii linearnej i progresywnej, Nietzsche stwierdza, że to, co się dzieje z cywilizacjami na późniejszych etapach ich trwania, niekoniecznie jest czymś pozytywnym. Objawia się to zanikiem najlepszych okazów, czyli artystów i filozofów, gdzie przepaść oddzielająca tych wyższych ludzi od przeciętnego obywatela była, zdaniem filozofa, większa niż ta, która oddziela przeciętnego człowieka od małpy. Z tego właśnie powodu postawa artysty Ezry Pounda wobec mas była podzielana przez większość artystów, pozostających pod silnym wpływem nietzscheanizmu. Niektórzy jego zwolennicy, tacy jak Wyndham Lewis i Evola, byli również mocno podejrzliwi wobec faszyzmu jako ruchu „zbyt demokratycznego” i zbyt ludowego z nietzscheańskiego punktu widzenia. Pound pisał: 
Artysta nie ma już żadnych złudzeń ani podejrzeń, że masy stanowią coś więcej ponad zgraję półinteligentów… na temat możliwości współodczuwania z nimi rozkoszy… Arystokracja sztuki jest gotowa do akcji. Współczesna cywilizacja wyhodowała rasę z mózgami podobnymi do mózgów królików… my, artyści, którymi tak długo wzgardzano, przejmiemy wreszcie nad nimi kontrolę.
D. H. Lawrence posunął się nawet do przedstawiania siebie jako nadchodzącego dyktatora, który uwolni masy od „ciężaru demokracji”, a D'nnunzio faktycznie stał się na pewien czas władcą własnego państwa (Fiume), gdzie skupiał się na promowaniu sztuki.

Nietzsche domagał się stworzenia nowych tablic, na których przede wszystkim zapisano by słowo „szlachetny” (Zaratustra). Twórcza elita miałaby kreować swoje własne prawa, wykorzystując wolę tworzenia i nie przejmując się demokratycznym motłochem oraz jego prawami, moralnością i wartościami, stworzonymi do sprawowania kontroli nad maluczkimi. Z tego powodu prorok Nietzschego, Zaratustra, radzi wyższemu człowiekowi, aby trzymał się z dala od mas i rynku, ponieważ masy będą ciągnąć wyższego człowieka w dół, w imię “równości” i demokracji.

Nadczłowiek miałby być owocem starań Wyższego Człowieka, dążącego do „przezwyciężenia siebie”, czyli przekroczenia siebie poprzez pokonanie wewnętrznych ograniczeń. Obraz nietzscheańskiego brutala funkcjonujący w popkulturze jest fałszywy, ponieważ Nietzsche twierdził, że silni są współczujący wobec maluczkich.

Podczas gdy Nietzsche traktował kulturę jako kryterium określające wartość zarówno społeczeństwa, jak i jednostki, Oswald Spengler rozwijał morfologię kultury jako podstawę analizy historycznej. Obaj filozofowie rozpatrywali kulturę jako zjawisko będące ponad współczesnymi trendami ekonomicznymi, seksualnym i biologicznym determinizmem, czyniąc ją rdzeniem swojego światopoglądu. Spengler we wstępie do „Zmierzchu Zachodu”, stwierdza, że dwie postacie, którym jest winien większość, to Goethe za „metodę” oraz Nietzsche za “umiejętność dociekania.”

Spengler cieszył się dużym zainteresowaniem wśród nowego pokolenia artystów, poetów i pisarzy. Spengler twierdził, że wzorując się na analogicznych cyklach historii w każdej ze znanych cywilizacji, mógł wyjaśnić, jak i dlaczego Zachodnia cywilizacja przechodzi cykl rozkładu. Podobnie jak Nietzsche, Spengler postrzegał demokrację, parlamentaryzm, egalitaryzm i konsumpcjonizm kwitnący na ruinach starej arystokracji krwi (lub urodzenia), jako symptomy dekadencji, które redukują sztukę do najniższego mianownika. Przez to wielu członków późniejszych elit interesowało się mistyką, chociażby Yeats i Evola, a ich interpretacje cyklicznych mitów wielu starożytnych kultur Wschodu i Zachodu oraz obu Ameryk były zgodne wnioskami Spenglera.

W swoim wpływowym Opus Magnum pt. Zmierzch Zachodu Spengler odrzuca darwinowskie, linearne, progresywne podejście do historii, wyjaśniając:
Zamiast pustego wytworu zimnej, linearnej historii, widzę dramat wielu potężnych kultur, wiodących swoje własne życie; i przeżywających własną śmierć… Każda nowa kultura posiada unikalne sposoby wyrazu, a wszystkie powstają, dojrzewają, rozkładają się i nigdy nie powracają… Postrzegam historię świata jako obraz niekończących się formacji i przemian, cudownego wzrastania i zanikania organicznych form życia. Profesjonalny historyk, z drugiej strony, widzi ją jako swego rodzaju tasiemca, pracowicie dodającego do siebie jedną epokę po drugiej.
To cykliczne podejście do historii jest z natury podejściem organicznym. Postrzega ono kultury jako żywe istoty, które przechodzą stadia narodzin, rozkwitu, rozkładu i śmierci. Każda cywilizacja przechodzi przez identyczne fazy, które Spengler identyfikuje z czterema porami roku. Faza reprezentowana przez zimę to cywilizacja zaawansowana, w której miasta przejmują rolę krajów, a kupcy zastępują arystokrację. Jeśli chodzi o kasty społeczne, to przestają one odgrywać wartość kulturową i stają się jedynie odbiciem statusu ekonomicznego ich członków. Miejski proletariusz wypiera całkowicie mieszkańca wsi i rzemieślnika, kupiec zastępuje wojownika, a bankier szlachcica. Są to zjawiska bardzo często określane w dzisiejszych czasach jako „nowe”, „postępowe”, „nowoczesne” i „zachodnie”. Wzrost liczby aborcji, planowanie rodziny, nieczyste zagrywki banków, parlamentów i większości wyborczych, feminizm, socjalizm, rewolucje… wszystko to miało miejsce w fazie “zimowej” większości poprzednich cywilizacji. Spengler opisuje to tak:
Umierasz, Zachodzie. Widzę w Tobie charakterystyczne piętno rozkładu. Mogę udowodnić, że Twoje wielkie bogactwo i Twoje wielkie ubóstwo, Twój kapitalizm i Twój socjalizm, Twoje wojny i rewolucje, Twój ateizm i Twój pesymizm, Twój cynizm, Twoja niemoralność, Twoja kontrola urodzeń wykrwawiają Cię i umartwiają Twój mózg. Mogę Ci udowodnić, że od czasów starożytnych były to charakterystyczne objawy umierania narodów… nie ważne, czy była to Aleksandria, Grecja czy neurotyczny Rzym.
Wielu pisarzy z nowego pokolenia było pod silnym wpływem analizy Spenglera o wpływie rządów pieniądza na państwowość i sposobach, w jaki bogacze kontrolują politykę w końcowym etapie cyklu. Interesowało ich w szczególności obalenie rządów pieniądza i powrót do cywilizacji w fazie “wiosennej”, gdzie sztuka rozwijała się pod patronatem urodzonych arystokratów. Yeats i Evola z tego powodu zwracali swój wzrok ku pewnym epokom średniowiecza na Zachodzie. Ezra Pound dążył do obalenia banków poprzez ekonomiczną teorię Kredytu Społecznego. Hamsun i Williamson pragnęli powrotu do wartości wiejskich w miejsce tych wywodzących się z miasta. Wielu pociągał faszyzm. 

Spengler stwierdził w swoich dziełach, że w końcowej fazie zimowego cyklu pojawiają się reakcje przeciwko władzy pieniądza. Rządy pieniądza, będące u szczytu władzy, powoli wyczerpują swoje możliwości.

środa, 26 czerwca 2019

Różnice Pomiędzy Mocą Duchową a Siłą Doczesną - Alain de Benoist (fragment)


W przeszłości wszyscy trzej najwybitniejsi przedstawiciele “myśli tradycjonalistycznej” rozważali w swoich pracach tytułową kwestię z doktrynalnego punktu widzenia. Jako pierwszy zrobił to w 1929 René Guénon w pracy Autorité spirituelle et pouvoir temporal wydanej przez J. Vrin. Tego samego roku Julius Evola odpowiedział mu artykułem o tym samym tytule, opublikowanym na łamach Krur. Jako trzeci i ostatni w 1942 Ananda K. Coomaraswamy opublikował esej, w którym także poruszył omawiany temat, chociaż ograniczył swoje uwagi jedynie do kontekstu indyjskiego, nadając pracy tytuł Spiritual Power and Temporal Authority in the Indian Theory of Government. Warto zestawić ze sobą wszystkie trzy dzieła, ponieważ mimo że autorzy czerpali inspirację z tych samych źródeł, wnioski do jakich doszli były skrajnie różne.

Guénon zauważył, że historia, podobnie jak mit, jest areną walki sił doczesnych i duchowych. Stwierdził, że w starożytnych Indiach ową opozycję reprezentowały kasty braminów i ksatriyów, tzn. kapłanów i wojowników, pozostających ze sobą w nieustającym konflikcie. Co więcej, opozycja widoczna była również w mitologii Celtów, w symbolicznej rywalizacji dzika z niedźwiedziem (Merlin i Artur w podaniach o Okrągłym Stole). Średniowieczna Europa także wypracowała kanon opowieści o walce Kapłanów z siłami Imperium. Guénon pisze: “fabuła owych opowieści wyglądała następująco: poznajemy wojownika, dzierżącego władzę doczesną, który po początkowym etapie podporządkowania się autorytetowi duchowemu powstaje przeciwko niemu, ogłaszając swą niezależność od jakiejkolwiek siły wyższej (którą początkowo uznawał za jedyne źródło prawowitej władzy), a nawet dąży do podporządkowania jej swoim własnym celom”

Mówiąc “moc duchowa”, Guénon nie miał na myśli zwyczajnej religijności. W przeciwieństwie do władzy królewskiej, jak wyjaśnia, której atrybutami są zbroja i miecz, a która wyraża się w wojnach i konflikcie, a także administracji państwowej, sądownictwie i sposobie sprawowania rządów, autorytet duchowy można określić jako “znajomość konkretnych zasad, właściwych niezależnie od sytuacji.” Dzięki temu kapłani mogą spełniać swoją podstawową rolę, jaką jest “przechowywanie i przekazywanie doktryny wyrosłej z tradycji, w której wszystkie świeckie organizacje społeczne odnajdują swe oparcie” - i to właśnie ta doktryna posiada wszystkie znamiona świętości sensu stricto. Pomiędzy tym, co duchowe i doczesne istnieje mniej więcej taka sama różnica, jak między mocą i siłą; podczas gdy siła przejawia się aktywnością i działaniem zewnętrznym, moc ma naturę wewnętrzną i samoistną.

Podobny dystans dzieli wiedzę od potęgi, albo myśl od działania. Brahmin podąża ścieżką opartą na kontemplacji (jnanamarga). W systemie gunów - które określają, jakie cechy przejawia istota znajdująca się na konkretnych poziomach duchowych - posiadając przede wszystkim sattvę, która jest mądrością, intelektualizmem i suwerennością, pochodzącą z bycia w zgodzie z czystą esencją. Król natomiast podąża ścieżką aktywną (karmamarga), którą charakteryzuje radżas, czyli impuls ekspansji i nadmiar energii. Wniosek autora jest taki, że funkcja króla-wojownika musi podlegać władzy kapłańskiej, tak jak siła fizyczna powinna być podporządkowana wiedzy i rozumowi.

Podobnie jak gwiazda polarna, wiedza stanowi stały punkt odniesienia i odpowiada “nieruchomemu poruszycielowi” Arystotelesa. Jest transcendencją nie tyle przeciwstawną immanencji, co bezprzyczynowości i zmienności. “Zmienność”, tłumaczy Guénon, “ byłaby niemożliwa bez stałej zasady, z której ona wynika, i która z racji tego, że jest zasadą stałą, nie podlegałaby oddziaływaniu zmienności.” Czysta wiedza nie rodzi się przez poznawanie faktów i prawd, ponieważ działanie nie jest zasadą stałą (jeśli wiedza byłaby warunkowa, to przestałaby istnieć jakakolwiek stałość, a razem z nią względność). Innymi słowy, czysta wiedza dominuje nad czystym działaniem, ponieważ dzięki jej stałości może istnieć prawo akcji. Z tego samego powodu, siła doczesna, której natura jest zmienna i zależna od okoliczności, musi zostać podporządkowana mocy duchowej, opartej na zasadach stałych i niezmiennych. Moc duchowa legitymizuje w zamian władzę doczesną, wykazując jej związek z “odwiecznym porządkiem wszechrzeczy.”

Zależność władzy świeckiej od sakralnej była zdaniem autora dobrze widoczna w dawnych ceremoniach koronacyjnych. Nowy król nie mógł być uznany za prawowitego następcę tronu, dopóki nie otrzymał kapłańskiego namaszczenia, dzięki któremu stawał się posiadaczem nadprzyrodzonych mocy (takich jak moce taumaturgiczne królów francuskich, które, jak twierdzi Guénon, nie były dziedziczone, a pojawiały się wraz z koronacją). 

Współczesne odwrócenie relacji między wiedzą a działaniem, które przejawia się w różnego rodzaju wolontariacie aktywistycznym i “prometeizmie”, a nawet w przekonaniu, że idee stanowią odbicie określonych sytuacji społeczno-historycznych, a nie odwrotnie, jest postrzegane przez myśliciela jako całkowita aberracja. Ta aberracja w dużym stopniu przypomina dziejową “uzurpację władzy przez siły doczesne”, która we własnym mniemaniu wyzwoliła się z mocy duchowych i zaczyna głosić wszem i wobec, że nie istnieje moc wyższa niż ona sama. Czyniąc to, siła doczesna nieświadomie osusza źródło własnych sił witalnych. W związku z tym, że sama z siebie nie jest w stanie wyłonić zasad legitymizujących jej trwanie, przyjmuje w zamian postawę wiecznego buntu, który z czasem staje się powodem jej własnego upadku. Guénon podaje przykład królów francuskich, którzy, począwszy od Filipa Pięknego, starali się całkowicie uniezależnić od władzy duchownych, co doprowadziło do narodzin burżuazji jako nowej siły ekonomicznej, przez którą z czasem, w toku dziejów, monarchia upadła. Jak wyjaśnia Guénon:

Można powiedzieć, że Kszatrijowie, po wejściu w etap buntu, degradują się i tracą swój specyficzny charakter, przejmując w to miejsce charakter kast niższych. Trzeba zaznaczyć, że tej degradacji musi nieuchronnie towarzyszyć utrata legitymacji władzy (…). Jeśli królowi nie wystarcza już bycie pierwszym z Kszatrijów, czyli rola przywódcy szlachty i „regulatora” stosunków społecznych, dokonuje on przewrotu, stając w opozycji do szlachty, której był do tej pory emanacją i najpełniejszym wyrazem. W następnym kroku, król stara się “scentralizować” i zaabsorbować moce, którymi dysponuje cała szlachta, wypowiadając jej wojnę i podkopując feudalizm, dzięki któremu powstała monarchia. Co istotne, może tego dokonać tylko i wyłącznie w komitywie ze stanem trzecim, odpowiadającym Vaishyom; obserwowaliśmy przez to w historii, począwszy od czasów Filipa Sprawiedliwego, jak królowie zaczynali otaczać się burżuazją, zwłaszcza tymi jej przedstawicielami, którzy, jak to było w przypadku Ludwika XI i Ludwika XIV, byli największymi orędownikami „centralizacji”, z czego najbardziej skorzystała burżuazja właśnie, szczególnie po rewolucji. 

Guénon mówi dalej: „Rewolucja, która obaliła monarchię, była zarówno jej logiczną konsekwencją, jak i karą za sprzeciw wobec mocy duchowej.”

W ostatniej fazie, doczesność już nawet nie próbuje wojować z duchem, ale radykalnie się od niego odcina, a nawet zaprzecza jego istnieniu. Systematyczne wyzbywanie się wyższości na rzecz karlenia wyzwala proces, który pogłębia zapaść. Niższe kasty zaczynają powoli przewyższać Kszatriyów; aktywność zarobkowa zaczyna przeważać nad władzą polityczną; korzyść osobista i rentowność zaczynają przeważać nad dobrem wspólnym. Rządy burżuazyjnego kapitalizmu odpowiadają zatem epoce panowania warmy Vaishyas, tak jak Bolszewizm odpowiada epoce panowania warmy Shudras. Równolegle do opisywanych zjawisk, uzurpacja władzy aktywuje proces atomizacji społeczeństwa, który prowadzi do powstania nowoczesnego indywidualizmu. Oczywiście, dla Guénona, cała ta inwolucja wpisuje się w tradycyjny model historii cyklicznej, charakteryzujący się stopniowym zanikaniem duchowości i wzrastającym „materializmem”, w którym najmroczniejsza epoka (Kali Juga), odpowiadająca czasom współczesnym,  zmierza zarówno w kierunku całkowitego chaosu, jak i ostatecznej regeneracji - co jest nieuniknione, ponieważ zgodnie z przedstawioną wizją świata, każda skrajna tendencja z czasem się odwraca, “ ponieważ wszystko, co posiada jedynie negatywną naturę, ulega w końcu samozagładzie.” 

Z tego powodu Guénon absolutnie odrzucał ideę, jakoby duchowość i doczesność wyrastały ze wspólnego korzenia. Tego rodzaju postrzeganie rzeczywistości nazywał “niezupełnym”, ponieważ brakowało w nim podkreślenia zależności jednej domeny od drugiej. Cesarzy rzymskich, którzy pełnili obowiązki zarówno imperatora, jak i pontifexa maximusa, nazywał “anomalią” trącącą “uzurpacją”. Wszystko to doprowadziło go do przekonania o wyższości moralnej Wschodu (który zawsze stawiał rozwagę wyżej od działania) nad Zachodem (który wartościował odwrotnie, przynajmniej od czasów renesansu). 

Evola był stanowczo odmiennego zdania. Odpowiedział gwałtownie na koncepcje Guénona, nazywając je “bramińsko-kapłańskim punktem widzenia, rodem z egzotycznego Orientu” i uznał za konieczne “odrzucenie ich w całości”. Stwierdził, że ocena Zachodniej tradycji, dokonana przez Guénona, jest całkowicie błędna. Nie zgadzał się zupełnie z opinią Guénona na temat frakcji Gwelfów i ich rzekomej wyższości względem Gibelinów, przez co ostatecznie określił się jako “zadeklarowany przeciwnik” Guénona.

Evola uważał, że działanie ma świętą naturę i głosił „duchowe przesłanie królewskości”, które Guénon zdawał się, zdaniem barona, celowo pomijać, chociaż sam w swoich tekstach używał nieraz pojęcia „króla świata”, które według Evoli było koronnym dowodem na to, że królewski symbolizm może zostać trwale zespolony z najwyższą formą duchowego autorytetu. Konflikt, tłumaczył, którego korzenie sięgają czasów prehistorycznych, między tradycją królewsko-wojowniczą a tradycją kapłańską, nie powinien być postrzegany jako „walka między duchowym autorytetem a buntowniczą władzą doczesną”, ale raczej jako „walka między dwiema odrębnymi formami władzy, które są równie duchowe i ostatecznie niepokonalne” 

Evola uważał ponadto, że Guénon popada w ślepy racjonalizm, nadając wyższą rangę “zasadom” niż “stanowi ducha” i że jego podział na wiedzę i działanie jest sztuczny, ponieważ wszystkie szkoły filozoficzne (ze Wschodnią na czele) od zawsze nauczały, że zdobywanie wiedzy jest formą działania i realizacją wyższej idei, która wykracza poza czyn, manifestując się w trakcie jego wykonywania. Zadał również pytanie, czy myśl przez sam fakt bycia “nieruchomym poruszycielem” może nadać modalność działaniu, które miałoby, według tej koncepcji, charakteryzować się “ruchem”? I jak na bazie teorii Guénona można wytłumaczyć pojawienie się w przeszłości cesarzy chińskich i egipskich faraonów, którzy sprawowali władzę zarówno “religijną”, jak i “królewską”? Evola uważał, że Guénon myli autorytet duchowy z autorytetem kapłańskim. Według niego był to główny powód, dla którego nie dostrzegł, że “konsekracja króla lub wodza nie jest równoznaczna z podporządkowaniem się stanowi kapłańskiemu”, a raczej “poprzez konsekrację, król przyjmuje, a nie oddaje właściwe sobie moce - moce wyższego rodzaju, nadające mu wymiar duchowy”. Wreszcie Evola, który był pod silnym wpływem teorii Bachofena o “prymitywnym matriarchacie”, dostrzegł w „indyjskiej” opozycji króla i bramina ślady starożytnego antagonizmu między „nordycko-irańską” męską zasadą a  „południowo-demetrejską” zasadą żeńską. Umocniło to w nim przekonanie, że król zawsze powinien mieć ostatnie słowo.

Dominacja kast kapłańskich nad tradycją wojowników, czy też prymat działania nad kontemplacją nie powodują same w sobie upadku, w przeciwieństwie do utraty łączności z rzeczywistością metafizyczną - niezależnie od tego, czy przejawia się ona w świętej koncepcji rodziny królewskiej, zdegradowanej do roli “siły doczesnej”, czy też w kapłanach, sprowadzonych do roli funkcjonariuszy kościelnych, obsługujących skrajnie uproszczoną i zdogmatyzowaną “religię”. 
Evola podsumował swój wywód następująco: “przedstawiłem nie kapłański, lecz imperialny i wojowniczy punkt widzenia - namawiam do powrotu ku zdrowemu rozsądkowi, który niczym Ars Regia jest zespolony i na trwale związany ze światem Zachodu - w którym należy szukać symboli naszej afirmacji i naszego wyzwolenia.”

Punkt widzenia Coomaraswamy'ego był dla odmiany zbieżny z poglądami Guénona, z tą jednak różnicą, że Coomaraswamy wyraził się w bardziej akademicki i być może bardziej erudycyjny sposób, podpierając wywód swą niezwykłą wiedzą na temat starożytnych Indii. W swoim tekście Coomaraswamy podkreślił rażącą wyższość bramina nad królem w kulturze indyjskiej. Symbolicznie, tłumaczył, bramin jest łonem, które rodzi Kshatriyę. Kszatriya może składać ofiary, ale tylko bramin może zarówno je składać, jak i je wypełniać. Teksty indyjskie podkreślają również, że monarcha sam w sobie nie posiada żadnej władzy, ale rządzi nim odwieczne prawo dharmy, które jest działaniem zgodnym z ustalonymi normami, w przeciwieństwie do artha, czyli działaniem zgodnym z partykularnym interesem lub działaniem zależnym od sytuacji. Coomaraswamy skrytykował także stanowisko Evoli, w którym dostrzegał ustępstwo wobec tego samego „współczesnego świata”, który ten tak często atakował.

Jednocześnie Coomaraswamy podkreślał znaczenie “mariażu” monarchy ze stanem kapłańskim, twierdząc, że cała indyjska doktryna polityczna została zawarta w mowie “weselnej” Bramina do króla w Aitareya Brâhmana (VIII.27). “Jam jest Tym, Tyś jest Tym, ja jestem Niebem, Ty jesteś Ziemią”. W owym zdaniu została zawarta cała esencja. Z jednej strony potwierdza ono, że król reprezentuje aspekt „męski” w relacji z jego królestwem (zapewnia pomyślność ludowi i płodność ziemi, którą włada), a z drugiej, w relacji z kapłanem, staje się “Ziemią”, która posiada symbolikę typowo żeńską. Cytowany fragment ukazuje w alegoryczny sposób, że związek kapłaństwa (Brahma) z królewskością jest tak bliski jak małżeństwo, przez co posiada pewne cechy “hierogamii”. Związek bramina z królem cementuje akt ofiary, łącząc ich ze sobą w taki sam sposób, w jaki łączy się Ziemia z Niebem na planie kosmicznym lub kobieta i mężczyzna na płaszczyźnie seksualnej w społeczeństwach tradycyjnych. Ich związek opiera się zatem na wzajemnej zależności asymetrycznej, symbolizowanej przez fakt, że Purohit szedł czasami przed królem, aby wyraźnie zaznaczyć, że nie jest jego poddanym, a czasem za nim, aby pokazać, że mimo wszystko jest od niego zależny. “Patrząc z duchowego punktu widzenia, kapłan jest zwierzchnikiem”, pisał Louis Dumont, “ale od strony doczesnej lub materialnej, jest zależny i podporządkowany władcy. Odwrotnie ma się sprawa z królem, który na płaszczyźnie duchowej jest zależny od kapłana, ale włada niepodzielnie planem materialnym”. 

Satapatha Brâhmana (IV.1.4) podkreśla, że Purohit jest dla króla tym, czym myśl dla działania, a Mitra dla Varuny. W religii wedyjskiej Mitra (ale także Kryszna, Agni i Brhaspati) reprezentuje archetyp władzy duchowej, tak jak Waruna (ale także Arjuna i Indra) reprezentuje władzę doczesną. W Satapatha Brâhmana (IV.1.4) jest powiedziane, że Varuna (monarcha) nie może istnieć niezależnie od Mitry (kapłana), który wyraził to w następujący sposób: „Zwróć się ku mnie, abyśmy mogli się zjednoczyć; Udzielam Ci pierwszeństwa; ożywiony przez Ciebie w akcie stworzenia”. Ten sam tekst pokazuje również, że Mitra i Varuna są jak mężczyzna i kobieta: “Mitra wytrysnął swe nasienie w Varunę”.

To wyjaśnia pozorny paradoks, wynikający z umiejscowienia „męskiego” pierwiastka po stronie bramina, pomimo jego „pasywnego” charakteru,  oraz “żeńskiego” pierwiastka po stronie króla, pomimo jego wojowniczej natury. „Pasywność” Mitry to nieporuszone poruszenie, które jest fundamentalnym prawem wszelkiego działania. (...)

Analogiczna korespondencja występuje pomiędzy Mitrą i Waruną, braminem i królem, dniem i nocą, świadomością i działaniem, Prawdą i Słowem, „znawcą” (abhigantrem) i „wykonawcą” (kartrem) itd. W każdym z tych przypadków istnieje wyraźna hierarchia pomiędzy wymienionymi zasadami,  ale ta hierarchia nie może być rozpatrywana w oderwaniu od omawianych „zaślubin”, które ujawniają ich transcendentalną jedność, umożliwiającą przezwyciężenie tego podziału. Jest to kolejny dowód na przyciąganie się przeciwieństw (coincidentia oppositorum). W starożytnych manuskryptach, relacja króla z braminem była przedstawiana w alegoryczny sposób jako para bliźniaków o odmiennych płciach lub wręcz w formie kopulującej pary kochanków (Aitareya Brâhmana VIII.27). Równie inspirujący jest fragment traktujący o zaślubinach “Indragni”, zawarty w Satapatha Brâhmana (X.4.1.5), w którym Agni (Kapłan) i Indra (Król) mówią sobie nawzajem:  „Tak długo, jak jesteśmy rozdzieleni, nie będziemy w stanie wydać na świat potomstwa. Stańmy się więc jedną formą.” (...)



piątek, 21 czerwca 2019

Czym naprawdę jest rewolta przeciw współczesnemu światu?

Przyszło nam żyć w czasach zdominowanych przez wspakulturę. Wielkie, międzynarodowe korporacje wspierające parady równości i masowy napływ imigrantów, przestały się kryć ze swoimi zamiarami, działając od jakiegoś czasu jawnie przeciw interesowi społeczeństwa narodowego. Zamiast pozorów i inspirowania ruchów oddolnych, koncerny postanowiły zanieść na własnych sztandarach multikulturalizm, pragnąc tym samym wywołać modę wśród “millenialsów” na bycie LGBT. Włączyli się tym samym w globalny Kulturkampf, opowiadając się po stronie zła.

Jeszcze rok temu marki takie jak Google, Microsoft, CitiBank, BNP Paribas, Goldman Sasch czy Aviva nie były jednoznacznie kojarzone z tęczowymi bojówkami. Wszystko zmieniło się 8 czerwca 2019 roku, kiedy to wymienione firmy zaprezentowały sztandary z własnymi logo na paradzie równości w Warszawie i pomaszerowały ramię w ramię z przedstawicielami środowisk LGBTQ. Oczywiście, w marszu brali udział nie tylko zatwardziali aktywiści z wymienionych środowisk, ale też zwykli ludzie, którzy przyszli z ciekawości albo pod wpływem lewackiej propagandy. Tak działa skuteczny marketing.

Na ulicach coraz więcej osób przechadza się z tęczowymi torbami na zakupy (akcja “IKEA przeciw homofobii”) i w tęczowej odzieży (chociażby marka CROPP). Agresywna kampania reklamowa coraz bardziej się nasila, jesteśmy wręcz w jej apogeum.

Celem ponadnarodowych korporacji jest podkopanie państw narodowych, które posiadają własne interesy, swoje władze i własne regulacje. Mimo ulg podatkowych, wykupionych od sprzedajnych politykierów, koncerny pragną czegoś więcej - chcą nieograniczonej władzy nad światem. Ich kapitał przewyższa wielokrotnie roczny PKB większości europejskich państw. Do tej pory, państwa narodowe narzucały korporacjom zasady gry. Teraz korporacje chcą odwrócić tą zależność.

Czy jako rodzimowiercy powinniśmy przyglądać się obojętnie, jak obcy kapitał pożera i wyniszcza nasz kraj? Czy bierność jest postawą, której oczekują po nas nasi przodkowie? Czy chcemy oddać ziemię i krew naszą i naszych bliskich we władanie międzynarodowych korporacji, które traktują nas jak bydło?

Nie!

My chcemy walczyć o naszą kulturę i tradycje.

Chcemy pokonać międzynarodowe koncerny, wyciągające łapy po dusze naszych najbliższych.

My chcemy wojny totalnej. 

Neonowy Futuryzm


Większość rodzimowierców zaczęła swoją przygodę ze “słowiańskością” zapoznając się z dawnymi kronikami albo pracami historyków. Z jednej strony dobrze, bo świadomość własnej historii jest bardzo ważna i wiele można się z niej nauczyć. Problem tkwi w tym, że historia wcale nie jest w rodzimowierstwie najważniejsza!

Aby sobie to uświadomić, wystarczy prosta kalkulacja. Naukowcy szacują, że pierwszy człowiek pojawił się na naszej planecie jakieś 40 tysięcy lat temu. Nie wiemy jednak, jak długie życie jest naszemu gatunkowi pisane. Przeżyjemy jako ludzkość jeszcze kilka tysięcy, czy kilka miliardów lat? Jeśli mamy żyć jeszcze miliardy lat, będzie to oznaczać, że jako gatunek tkwimy jeszcze w kolebce, a przeszłość wcale nie jest tak odległą, jak się nam teraz wydaje. Tym bardziej że znamy jedynie najbliższy naszym czasom urywek dziejów, spisany przez kronikarzy. Co się działo wcześniej, gdy biały człowiek zasiedlał Europę? Nikt tego nie wie. Możemy się jedynie domyślać.

To, co w rodzimowierstwie musi zostać zrobione, to skierowanie wzroku ku przyszłości. Jak wyobrazić sobie rodzimą wiarę słowiańską za 40.000 lat? Jaki nadać jej kierunek rozwoju? Czy rodzimowierstwo w czasach lotów w kosmos przetrwa i czy będzie w stanie nadal inspirować wyznawców? Zamiast mediewistów, poczytamy czasem futurologów.

To co widzieliśmy kiedyś w filmach sci-fi, staje się powoli naszą rzeczywistością. Prywatne firmy zaczynają wysyłać sondy na orbitę okołoziemską. Powszechny dostęp do internetu i technologii mobilnych sprawia, że przepływ informacji staje się wręcz błyskawiczny. Asystenci głosowi zdejmują z nas część obowiązków i pomagają w załatwianiu codziennych spraw. Przyszłość jest teraz. Futuryzm w rodzimej wierze powinien czerpać garściami z dawnych tradycji i obrzędów, przekładając na współczesne pojęcia to, co w wierze naszych przodków jest ahistoryczne — wartości i ideały. Chodzi o to, że dziś stare idee trzeba inaczej opowiadać.

Takie podejście jest niewygodne. Zmusza do posiadania własnego zdania, które może stać w opozycji do panującej mody. Zmusza do konsekwencji i przyznania przed sobą i innymi, że rodzimowierstwo jest nie tylko duchowością, ale i światopoglądem.

Zdaniem Neonowego Słowianowierstwa rodzimowierstwo nie jest rekonstrukcją historyczną ani zabawą w “leśne dziadki”. Rodzimowierstwo jest poetyckim ogniwem, łączącym świat przeszłości, teraźniejszości i przyszłości w spójną całość. To, co należy zrobić, to dopasować formę rodzimowierstwa do XXI wieku, aby odzyskać wpływ na kulturę masową. Ostatecznie to nie forma, a treść zwycięży.

czwartek, 20 czerwca 2019

Neonowa Propaganda - Faza II


Fanpage Neonowego Słowianowierstwa istnieje na Facebooku od marca 2018 roku. Przez ten czas zdążyliśmy wyraźnie zaznaczyć swoją obecność w środowisku rodzimowierczym. Celem, który od początku nam przyświecał była walka o rodzimowierstwo "jutra", które nie będzie kojarzyło się społeczeństwu z larpingiem ani rekonstrukcją historyczną. Cieszymy się, że nasza działalność spotkała się z tak dużym zainteresowaniem. Dzięki sukcesie naszej inicjatywy chcemy pójść kilka kroków dalej.

Kolejnym krokiem, poza projektowaniem internetowych obrazków, jaki chcemy wykonać, to tworzenie autorskich treści w formie tekstu. Ten blog będzie miejscem, gdzie od czasu do czasu będziemy zamieszczać swoje artykuły i felietony. O wszystkich nowych wpisać będziemy informować poprzez fanpage ;)

Wspólnie uczynimy nasz świat najbardziej neonowym z neonowych!